Mój przyjaciel, Piotr jako student chętnie wyjezdżał z innymi na skałki. Żeby się trochę powspinać. Nie zawsze to wspólnie robili, raczej spożywali, zwykle w wynajętej kwaterze - "u chłopa".
... w drugi dzień Wielkanocnych Świąt, obudzili się rano, w mięśniach zakwasy, w głowach jeszcze chlupoce, gadać się nie chce....
..."przecież to Śmigus-Dyngus!!!" - wiedzieli, co się wyprawia na wsiach, te cebrzyki wody, te mokre panny, watahy chłopców. Trza się zorganizować. Wiadra pełne wody już przygotowane na łóżkach piętrowych, spiskowcy też na górze... i cisza.....
... nagle słychać: skrzyp, skrzyp, skrzyp... podłoga ... heheh.... no... wejdź....
... drzwi cichutko się otwierają... Hurra!!!! CHACHACHA!!!!
..." i wiesz, jak mi się głupio zrobiło? W progu stał nasz gospodarz, dziadziu, cały mokrusieńki, włosy , broda posklejane od wody, w kałuży z trzech wiader... a w ręce trzymał maleńką flaszeczkę wody "kolońskiej" Przemysławka..... "
... w drugi dzień Wielkanocnych Świąt, obudzili się rano, w mięśniach zakwasy, w głowach jeszcze chlupoce, gadać się nie chce....
..."przecież to Śmigus-Dyngus!!!" - wiedzieli, co się wyprawia na wsiach, te cebrzyki wody, te mokre panny, watahy chłopców. Trza się zorganizować. Wiadra pełne wody już przygotowane na łóżkach piętrowych, spiskowcy też na górze... i cisza.....
... nagle słychać: skrzyp, skrzyp, skrzyp... podłoga ... heheh.... no... wejdź....
... drzwi cichutko się otwierają... Hurra!!!! CHACHACHA!!!!
..." i wiesz, jak mi się głupio zrobiło? W progu stał nasz gospodarz, dziadziu, cały mokrusieńki, włosy , broda posklejane od wody, w kałuży z trzech wiader... a w ręce trzymał maleńką flaszeczkę wody "kolońskiej" Przemysławka..... "