lata temu, czasy licealne,
kumpel podkochiwał sie w pannicy z równoległej klasy, ale jego umizgi czas dłuższy żadnych efektów nie dawały.
Aż razu pewnego trafił na impreze do owej panny i tam trzymając się trzeźwo czekał na odpowiedni moment do ataku. Doczekał się. W pewnym moimencie panna pokłociła isę z kimśtam (chyba przyjaciółkami) i mocno podłamana wyszła (sama!!) na balkon.
Kolega wiec w te pędy za nią, a usłużni kumple drzwi zastawili coby nikt nie przeszkadzał
No i tak stanął obok niej bliziutko, podparł się zalotnie łokciem o balustradę (żeby się nachylić) i próbuje z tego doła wyciągać ją w romanyczną gadkę. I tak jakiś czas, panna milczy, on mówi, na wyżyny poezji się wzbija, aż po kilku minutach ona odwraca się do niego, patrzy mu w oczy z baaaardzo bliska i szczepce:
- wiesz co...
on (również szeptem romantycznym): - co?
ona: - rozgniatasz łokciem pelargonie mojej mamy...
najpierw go nam było szkoda,
ale mieliśmy ROTFL przez długie tygodnie
thnx4att
kumpel podkochiwał sie w pannicy z równoległej klasy, ale jego umizgi czas dłuższy żadnych efektów nie dawały.
Aż razu pewnego trafił na impreze do owej panny i tam trzymając się trzeźwo czekał na odpowiedni moment do ataku. Doczekał się. W pewnym moimencie panna pokłociła isę z kimśtam (chyba przyjaciółkami) i mocno podłamana wyszła (sama!!) na balkon.
Kolega wiec w te pędy za nią, a usłużni kumple drzwi zastawili coby nikt nie przeszkadzał
No i tak stanął obok niej bliziutko, podparł się zalotnie łokciem o balustradę (żeby się nachylić) i próbuje z tego doła wyciągać ją w romanyczną gadkę. I tak jakiś czas, panna milczy, on mówi, na wyżyny poezji się wzbija, aż po kilku minutach ona odwraca się do niego, patrzy mu w oczy z baaaardzo bliska i szczepce:
- wiesz co...
on (również szeptem romantycznym): - co?
ona: - rozgniatasz łokciem pelargonie mojej mamy...
najpierw go nam było szkoda,
ale mieliśmy ROTFL przez długie tygodnie
thnx4att