Zasłyszany od znajomych mojego taty (głównych uczestników)
Rzecz miała miejsce na winobraniu w Zielonej Górze po kolacji w greckiej restauracji ekipa hmm dla niepoznaki nazwijmy ich Jan, Franek, i Ziutek.
Postanowili pojechac do miedzyzdrojów wykompac sie w morzu.Eskapada 2 aut wyjechala z zielonki kolo 11 w nocy. O 3 w nocy dojechali nad morze wykompali sie zostawili gacie
i pojechali z powrotem, a że głod dopisywal zatrzymali sie na Statoile kupic te male smieszne hot dogi w bulce podchodza do lady i z rozbrajajaca szczeroscia mówia do ekspedientki "po 6" Ekspedientka z przerazeniem na twarzy wskazuje za lada gdzie kreca sie 2 male ostatnie kabanoski . Niezrażeni tym zjedli 2 kabanosy na 3-ech i pojechali dlaej w zielonej górze znalezli sie kolo 6 i pojechali do Mac Donalda ;] Jan i Franek podjechali pod pierwsze okienko, a Ziutek pod drugie i z rozbrajajaca szczeroscia próbuje złożyc zamówienie tam mu tłumacza ze zamówienia sie klada w poprzednim okienku wiec bierze telefon i dzwoni do janka "janek 2 big maci xxl" janek na to "co ??" "ziutek "k%^a daj mi ta pania do telefonu" Janek z usmiechem na twarzy zwraca sie do expedientki "pszepraszam telefon do pani"
Po skonczonej eskapadzie wrócili do domu i poszli spac THE END