Mój ś.p. dziadek, warszawiak z warszawiaka jak sobie czasem zrobił to później opowiadał niesamowite historie. Miałem wtedy z 6 lat ale jedna mi utkwiła w pamięci. Dziadek opowiadał jak to go niemcy po lesie ścigali i już go prawie mieli złapać, kiedy to nagle z lasu na Kasztance wyjechał Piłsudski. Zobaczył dziadka i krzyczy :
- Wicek ??
Dziadek na to :
- Józek ??
Potem padli sobie w ramiona. A potem razem pogonili niemców ...
Najlepszy jednak fragment był ten : Jechali potem razem i nagle napadła ich banda wygłodzonych wilków. Musiałem słuchać tego z wypiekami na twarzy...
- Dziadku i co !! I CO !!! Pogryzły was ????
- Eee... tam ... Twój dziadek zszedł z konia. Co wilk podbiegał to dziadek go łapał w ręce ... I SIURBEMEDIZAPREKUNDA I JEB O ZIEMIĘ !!!!
Nie pamiętam już dobrze dziadka ale tego słowa nie zapomnę. Perełka ...
- Wicek ??
Dziadek na to :
- Józek ??
Potem padli sobie w ramiona. A potem razem pogonili niemców ...
Najlepszy jednak fragment był ten : Jechali potem razem i nagle napadła ich banda wygłodzonych wilków. Musiałem słuchać tego z wypiekami na twarzy...
- Dziadku i co !! I CO !!! Pogryzły was ????
- Eee... tam ... Twój dziadek zszedł z konia. Co wilk podbiegał to dziadek go łapał w ręce ... I SIURBEMEDIZAPREKUNDA I JEB O ZIEMIĘ !!!!
Nie pamiętam już dobrze dziadka ale tego słowa nie zapomnę. Perełka ...