Sir Don Fajfus iteleport druida Wahoodry (scena 3)
Rozdroze drog w lesie. Sloneczny poranek. Sir Don Fajfus zbliza sie do rozstaju. Wtem z lasu wylania sie postac ubrana w futra.
Sir Don Fajfus:
- Kim jestescie wedrowcze?
Facet w futrach:
- Jestem szamanem plemienia o nazwie Kawazsutka.
Sir don fajfus:
- Czy to jest galijskie plemie?
Facet w futrach:
- Nic mi o tym nie wiadomo.
Sir Don Fajfus:
- Jam jest Sir Don Fajfus. Tak przynajmniej napisane jest nad kazdym moim tekstem. Czy wolno mi spytac o wasza godnosc?
Facet w futrach:
- Jak mowi koran:"Pytajcie a znajdziecie." Jam jest Erick Joe Pizgacz.
Sir Don Fajfus:
- Zaraz, gdzies o was slyszalem...
Erick Joe Pizgacz (wczesniej znany i lubiany jako "Facet w futrach"):
- Panie czy mozemy przejsc na liczbe pojedyncza?
Sir Don Fajfus:
- Oczywiscie. Jestem czlowiekiem swiatlym i zmian sie nie lekam. Szukam niejakiedo druida Wahoodry. Czy przypadkiem go nie znacie,
mialem na mysli czy przypadkiem go nie znasz?
Erick Joe Pizgacz:
- Slyszalem o nim conieco. Czy to nie on gral w "Walecznym Sercu"?
Sir Don Fajfus:
- Nie.
Erick Joe Pizgacz:
- Przepraszam, moj blad. Wiem zas na pewno ze jest on w posiadaniu poteznego teleportu wiodacego wprost do jaskini smoka Lucyny. Nie znam natomiast miejsca jego przebywania.
Sir Don Fajfus:
- No coz, mowi sie "trudno", no chyba ze sie pierdnie lub beknie w towarzystwie to wtedy mowi sie "przepraszam".
Erick Joe Pizgacz:
- Widze zes panie uczony w pismie.
Sir Don Fajfus:
- Zaraz tam "w pismie"... Po prostu bywalo sie tam i owdzie. Ot co. (tu autor ma watpliwosci ortograficzne)
Erick Joe Pizgacz:
- No, czas mnie goni a jeszcze musze panie powiedziec ci jedna rzecz.
Sir Don Fajfus:
- Walcie smialo jak do kaczek.
Erick Joe Pizgacz:
Otoz, jezeli wybierzesz panie droge w lewo, czeka cie zlo. Jezeli zas zdecydujesz sie isc w prawo, czeka cie dobro lub zlo.
Sir Don Fajfus:
- Wybiore mniej ryzykowna droge i pojde w lewo.
Erick Joe Pizgacz:
- Jak to?!
Sir Don Fajfus:
- No przeciez jak pojde w prawo to nikt nie wie co mnie czeka nie? A to sie nazywa ryzyko.
Erick Joe Pizgacz:
- Alez to wbrew wszelkiej logice!
Sir Don Fajfus:
- Nie znam damy o ktorej mowisz panie, ale czuje ze jej nie skrzywdze wybierajac droge w lewo.
Erick Joe Pizgacz:
- A rob co chcesz. Mimo ze nie mam nic w planach to i tak szkoda mi czasu na bezsensowne sprzeczki z polglowkami.
Sir Don Fajfus:
- Zatem zejdzze mi z drogi starcze bo ja w przeciwienstwie do ciebie mam wielkie plany ktore nie cierpia zwloki.
Erick Joe Pizgacz zaglebia sie w las. Sir Don Fajfus wybrawszy uprzednio droge w lewo, pogwizdujac wjezdza w sciezke prowadzaca w prawo.
Rozdroze drog w lesie. Sloneczny poranek. Sir Don Fajfus zbliza sie do rozstaju. Wtem z lasu wylania sie postac ubrana w futra.
Sir Don Fajfus:
- Kim jestescie wedrowcze?
Facet w futrach:
- Jestem szamanem plemienia o nazwie Kawazsutka.
Sir don fajfus:
- Czy to jest galijskie plemie?
Facet w futrach:
- Nic mi o tym nie wiadomo.
Sir Don Fajfus:
- Jam jest Sir Don Fajfus. Tak przynajmniej napisane jest nad kazdym moim tekstem. Czy wolno mi spytac o wasza godnosc?
Facet w futrach:
- Jak mowi koran:"Pytajcie a znajdziecie." Jam jest Erick Joe Pizgacz.
Sir Don Fajfus:
- Zaraz, gdzies o was slyszalem...
Erick Joe Pizgacz (wczesniej znany i lubiany jako "Facet w futrach"):
- Panie czy mozemy przejsc na liczbe pojedyncza?
Sir Don Fajfus:
- Oczywiscie. Jestem czlowiekiem swiatlym i zmian sie nie lekam. Szukam niejakiedo druida Wahoodry. Czy przypadkiem go nie znacie,
mialem na mysli czy przypadkiem go nie znasz?
Erick Joe Pizgacz:
- Slyszalem o nim conieco. Czy to nie on gral w "Walecznym Sercu"?
Sir Don Fajfus:
- Nie.
Erick Joe Pizgacz:
- Przepraszam, moj blad. Wiem zas na pewno ze jest on w posiadaniu poteznego teleportu wiodacego wprost do jaskini smoka Lucyny. Nie znam natomiast miejsca jego przebywania.
Sir Don Fajfus:
- No coz, mowi sie "trudno", no chyba ze sie pierdnie lub beknie w towarzystwie to wtedy mowi sie "przepraszam".
Erick Joe Pizgacz:
- Widze zes panie uczony w pismie.
Sir Don Fajfus:
- Zaraz tam "w pismie"... Po prostu bywalo sie tam i owdzie. Ot co. (tu autor ma watpliwosci ortograficzne)
Erick Joe Pizgacz:
- No, czas mnie goni a jeszcze musze panie powiedziec ci jedna rzecz.
Sir Don Fajfus:
- Walcie smialo jak do kaczek.
Erick Joe Pizgacz:
Otoz, jezeli wybierzesz panie droge w lewo, czeka cie zlo. Jezeli zas zdecydujesz sie isc w prawo, czeka cie dobro lub zlo.
Sir Don Fajfus:
- Wybiore mniej ryzykowna droge i pojde w lewo.
Erick Joe Pizgacz:
- Jak to?!
Sir Don Fajfus:
- No przeciez jak pojde w prawo to nikt nie wie co mnie czeka nie? A to sie nazywa ryzyko.
Erick Joe Pizgacz:
- Alez to wbrew wszelkiej logice!
Sir Don Fajfus:
- Nie znam damy o ktorej mowisz panie, ale czuje ze jej nie skrzywdze wybierajac droge w lewo.
Erick Joe Pizgacz:
- A rob co chcesz. Mimo ze nie mam nic w planach to i tak szkoda mi czasu na bezsensowne sprzeczki z polglowkami.
Sir Don Fajfus:
- Zatem zejdzze mi z drogi starcze bo ja w przeciwienstwie do ciebie mam wielkie plany ktore nie cierpia zwloki.
Erick Joe Pizgacz zaglebia sie w las. Sir Don Fajfus wybrawszy uprzednio droge w lewo, pogwizdujac wjezdza w sciezke prowadzaca w prawo.
--
Sometimes my parents hit me... and you're gay.