Mam nadzieje, że nie flooduje, ale jak to przeczytałem to padłem żywcem
"W Augustowie (...) po koncercie zmęczeni przyszliśmy do hotelu. A tu... hałas trudny do wytrzymania! Wesele! Ja próbowałem zasnąć. Zygmunt Chajzer i Darek Ślężak - czyli DJ Ucho - doszli do wniosku, że lepiej pójść i pobawić się, korzystając z okazji. Chyba nie wyrzucą? Nie dość, że nie wyrzucili, to bawiliśmy się całkiem wesoło. Na widok Zygmunta pan młody niespodziewanie przerwał taniec z panną młoda i ruszył w kierunku naszego kolegi. Nogi miał już trochę miękkie, wzrok mętny (wesele trwało wiele godzin), ale zdołał podejść. Zatrzymał się, zbliżył twarz na odległość jakichś 30 centymetrów i zaskoczonym głosem wycedził przez zęby:
- O rany! Żywy Chajzer!!!"
"W Augustowie (...) po koncercie zmęczeni przyszliśmy do hotelu. A tu... hałas trudny do wytrzymania! Wesele! Ja próbowałem zasnąć. Zygmunt Chajzer i Darek Ślężak - czyli DJ Ucho - doszli do wniosku, że lepiej pójść i pobawić się, korzystając z okazji. Chyba nie wyrzucą? Nie dość, że nie wyrzucili, to bawiliśmy się całkiem wesoło. Na widok Zygmunta pan młody niespodziewanie przerwał taniec z panną młoda i ruszył w kierunku naszego kolegi. Nogi miał już trochę miękkie, wzrok mętny (wesele trwało wiele godzin), ale zdołał podejść. Zatrzymał się, zbliżył twarz na odległość jakichś 30 centymetrów i zaskoczonym głosem wycedził przez zęby:
- O rany! Żywy Chajzer!!!"