wszystkim
Są dni w życiu kobiety gdy bardziej niż zwykle pragnie ona zostać matką - ja mam je teraz . Siedziałam sobie i myślałam o przyszłym potomstwie, lecz moje marzenia rozwiała sytucja będąca moim udzialem nie tak dawno temu - a niesprzecznie dowodząca ze do dzieci to ja się nie nadaję
Moja bratanica - lat 5 była w szpitalu. Wiadomo - dziecka samego zostawiać nie można, no to i ja miałam przy niej dyżury. Była tam też Agatka - dziecko z totalnej nędzy, zabiedzona, ani razu przez nikogo nie odwiedzana i z przerażającym smutkiem na twarzy. A przy tym tak grzeczna, samodzielna i blada, że aż za serce rwie.
No to zarwało i mnie, więc jak zasnęła moja podopieczna wziełam książeczkę i poszłam czytać Agatce. Niech ma jakąś pocieszkę w niedoli. Padło na ksiązeczkę o zwierzątkach, a że dzieczynka z jakiejś wsi była to wybór określiłam jako trafny. Bla bla bla J - ja, A - agatka
J - Zobacz agatko jak ładny krecik. Widziałaś kiedyś krecika?
A - Tak. Martwego...
J -
J - Oooo zobacz a tu żabka. Na pewno widziałas kiedyś żabkę
A- Tak. Rozjechaną na drodze...
J - ( no tak coraz lepiej) No a tu piesek. No pieska to na p ewno widziałas kiedyś... żywego...
A - Tak. Mieliśmy nawet psa - Sabę. Pozagryzała wszystkie kotki w okolicy, a później uciekła bo ją sąsiad z widłami ze wsi wygonił.
J - No dobrze. To tyle o zwierzątkach A masz jakieś rodzeństwo?
A - Miałam 2 siostry. Ale ta druga umarła przy porodzie i wtedy nas tatuś zostawił...
Pas. Dałam jej malowankę, emocjonalnie obojętną i postanowiłam więcej dzieci nie pocieszać, bo chyba nie mam daru...
Są dni w życiu kobiety gdy bardziej niż zwykle pragnie ona zostać matką - ja mam je teraz . Siedziałam sobie i myślałam o przyszłym potomstwie, lecz moje marzenia rozwiała sytucja będąca moim udzialem nie tak dawno temu - a niesprzecznie dowodząca ze do dzieci to ja się nie nadaję
Moja bratanica - lat 5 była w szpitalu. Wiadomo - dziecka samego zostawiać nie można, no to i ja miałam przy niej dyżury. Była tam też Agatka - dziecko z totalnej nędzy, zabiedzona, ani razu przez nikogo nie odwiedzana i z przerażającym smutkiem na twarzy. A przy tym tak grzeczna, samodzielna i blada, że aż za serce rwie.
No to zarwało i mnie, więc jak zasnęła moja podopieczna wziełam książeczkę i poszłam czytać Agatce. Niech ma jakąś pocieszkę w niedoli. Padło na ksiązeczkę o zwierzątkach, a że dzieczynka z jakiejś wsi była to wybór określiłam jako trafny. Bla bla bla J - ja, A - agatka
J - Zobacz agatko jak ładny krecik. Widziałaś kiedyś krecika?
A - Tak. Martwego...
J -
J - Oooo zobacz a tu żabka. Na pewno widziałas kiedyś żabkę
A- Tak. Rozjechaną na drodze...
J - ( no tak coraz lepiej) No a tu piesek. No pieska to na p ewno widziałas kiedyś... żywego...
A - Tak. Mieliśmy nawet psa - Sabę. Pozagryzała wszystkie kotki w okolicy, a później uciekła bo ją sąsiad z widłami ze wsi wygonił.
J - No dobrze. To tyle o zwierzątkach A masz jakieś rodzeństwo?
A - Miałam 2 siostry. Ale ta druga umarła przy porodzie i wtedy nas tatuś zostawił...
Pas. Dałam jej malowankę, emocjonalnie obojętną i postanowiłam więcej dzieci nie pocieszać, bo chyba nie mam daru...