Działo się to w czasach zamierzchłych, gdy sam młody dość jeszcze byłem, a i moi bracia ledwie od ziemi odrastali mając lat około trzech. W niedziele rano Telewizja Polska emitowała wtedy cykle filmów dla dzieci, a zaczynały się one piosenką o słowach "Czekamy na filmy..." Ale to tylko prolog.
Otóż jak wspomniałem bracia moi mali byli, a znaczy to, że skorzy do poznawania świata i do brojenia w sposób wszelaki.
I oto gdy któregoś niedzielnego ranka mama moja obudziła się, stwierdziła brak w łóżeczku obok dwóch rozbójników. Co gorsza, nie było ich słychać. A jak wiadomo cisza w takich przypadkach niczego dobrego nie oznacza...
Niesiona złym przeczuciem wstała czem prędzej. A gdy stanęła na progu kuchni, widok który jej oczom się ukazał był wstrząsający. Młodzi eksplorerzy dobrali się mianowicie do jednej z kuchennych szafek. Traf chciał że stała tam duża, kilkukilogramowa puszka mąki. Drugim, jakże nieszczęśliwym trafem była na stałe umieszczona w puszce łyżka. Trzecim trafem, który dopełnił dramatu, było radio stojące na szafce, a w sąsiedztwie szafki zostawiony nieopatrznie taboret. I właściwie wszystko byłoby w porządku, gdyby całej kuchni i moich braci nie pokrywała gruba warstwa mąki... Przy każdym ich najmniejszym ruchu z ich powiek, śpioszków i ogólnie wszystkiego sypała się mąka. Niespodzianką, którą pieczołowicie przygotowali był około kilogram mąki w radiu. Jedynymi słowami jakie cienkimi głosikami z siebie wykrztusili widząc swą rodzicielkę było: "Ciekamy na filmy..."
Otóż jak wspomniałem bracia moi mali byli, a znaczy to, że skorzy do poznawania świata i do brojenia w sposób wszelaki.
I oto gdy któregoś niedzielnego ranka mama moja obudziła się, stwierdziła brak w łóżeczku obok dwóch rozbójników. Co gorsza, nie było ich słychać. A jak wiadomo cisza w takich przypadkach niczego dobrego nie oznacza...
Niesiona złym przeczuciem wstała czem prędzej. A gdy stanęła na progu kuchni, widok który jej oczom się ukazał był wstrząsający. Młodzi eksplorerzy dobrali się mianowicie do jednej z kuchennych szafek. Traf chciał że stała tam duża, kilkukilogramowa puszka mąki. Drugim, jakże nieszczęśliwym trafem była na stałe umieszczona w puszce łyżka. Trzecim trafem, który dopełnił dramatu, było radio stojące na szafce, a w sąsiedztwie szafki zostawiony nieopatrznie taboret. I właściwie wszystko byłoby w porządku, gdyby całej kuchni i moich braci nie pokrywała gruba warstwa mąki... Przy każdym ich najmniejszym ruchu z ich powiek, śpioszków i ogólnie wszystkiego sypała się mąka. Niespodzianką, którą pieczołowicie przygotowali był około kilogram mąki w radiu. Jedynymi słowami jakie cienkimi głosikami z siebie wykrztusili widząc swą rodzicielkę było: "Ciekamy na filmy..."