Ośmielony ostatnim sukcesem (trzecia próba i w końcu nie gwóźdź) wrzuce parę kfiatków sesji. Andamirowi chyba nie zabiorę materiałów bo poniższe sytuacje pochodzą z sesji w których brałem udział ja bądź ktoś z ludzi z którymi gram.
Let's go scavengers.

Gracz oberwał z automatu, MG rzuca kością i...:
- Tylko dwie serie... na początek...

Drużyna trafia na bulltaura (coś jak centaur ale zamiast konia mamy byka, 3 metry wysokści i ogólnie silne dość), wszyscy szykują się do walki. Nagle rycerz o imieniu Sturm zrywa z szyji swój rodowy medalion podnosi go do góry i krzyczy:
- LORD STURM TRANSFORMACJA!!
Reszcie ręce opadły, a MG się załamał...

Klimatyczna sesja, nastrój tajemnicy strachu i w ogóle. Drużyna w starym zamczysku itd. ogólnie klimat pierwsza klasa był. MG opisuje i pada stwierdzenie:
MG: Za ścianą słyszynie jakieś szury...
Chwila konsternacji:
G1: Szczury?
MG: Nie, szury.
G2: Co to u diabła są szury?
G3: Moze dźwięki wydawane przez szczury...
MG: Szury nie szczury...
G1: To coś jak szuranie butami, czy przesuwanie czegoś?
No i się polało... nastrój znikł przybyła głupawka...

Drużyna ma odzyskać coś z domu bogatego kupca, jego dom znajduję się w mieście które z kolei jest zlokalizowane na wyspie.
MG(kończąc opis): Jest to jedna z wielu wysp wulkanicznych w tym archipelagu.
Gracze kombinują jak wydostać potrzebne przedmioty:
G1(ja): A może wywołamy erupcje i korzystajac z zamieszania zakosimy co trzeba?

Teraz klasyk:
Uciekamy statkiem kosmicznym, za nami eskadra myśliwców, niedaleko pas asteroidów:
G1(pilot): Wlatuje w pas asteroidów.
G2: Dobry pomysł! Tylko totalny idiota by tam wleciał za nami!
Ciszaaaa...

Drużyna trafiła do więzienia, wśród graczy nowy, grajacy z resztą pierwszy raz. W ramach przywitania reszta drużyna sprzedała go jako zabawkę więziennemu gangowi skałdajacemu się z czarnoskórych głównie (tylko). Otrzymano w zamian 3 noże, chłopak szczęsliwy nie był...
- Slash... daj mi chociaż tubkę wazeliny....

System feudalnej japoni, samuraje etc. Dwoje samurajów oddzieliło się od drużyny i poszło na jakieś bagna, gdzie spotkali ninję (jak to odmienić?). Udało im się przeżyć i pokonać go ale zostali dość mocno pocharatani. Wracają do reszty:
G1(nie był z nimi): Co was tak urządziło?
G2: Niedźwiedź Błotny.
G1 patrzy z niedowierzeniam na rany wyglądające jakby zadane skalpelem z chirurgiczną dokładnością.
G3: Bo to był niedźwiedź błotny precyzyjny.

Ostatnie słowa rycerza w pełnej płycie, skierownae do assasina:
- Myślisz ze tym sztylecikiem mi coś zrobisz? Hahaha!

Znowu samuraje. Trzech samurajów próbuje ułożyć plan jak obronić wioske wieśniaków przed bandytami (w liczbie koło 20). Dwoje z nich główkuje, męczy się, rysuje plany obrony... Trzeci podszedł, popatrzył i mówi:
G1: A jam wiem jak ich pokonać.
G2: Jak?
G1: Wpuścić ich do wioski, a jak tu wjadą to wtedy ich plask, plask, plask i bedzie po nich...

Chyba wszystko jak sobie przypomnę albo pojawią się nowe to dorzucę.

normalnie... podwiązki mi opadły... mam się za przynajmniej średnio wesołego faceta, ale TO jest gdzieś ponad moją płaszczyzną pojmowania dobrego humoru... humoru w ogóle... aż tak źle ze mną ??

wioska wiesniakow

Na obronę Al_Coholica powiem, że takie dowcipy sytuacyjne śmieszą najbardziej ich uczestników ... niestety ale ja również nie qmam tego światka fantazy ...

A mi się baaardzo podoba, chociaż nawet nie wiem, jak w to grać.

Najlepszy jest niedźwiedź błotny

Niedzwiedz
seria z automatu
a wioska to juz w ogole