Dzis pojechaliśmy z mężem na pogrzeb ojca naszego ucznia (dzis to już dorosly facet, calkiem przystojny) A., jechaliśmy naszym samochodem, w ktorym we wrześniu zbiłam jeden reflektor (a że lekceważyliśmy dość mocno sytuację, a z policjantami jakoś zawsze nam sie udawało dogadac, to nie spieszyliśmy sie z jego wymianą), jechaliśmy w kolumnie: przed nami samochód uprzywilejowany, za nim kilka autokarów, potem samochód syna zmarłego i my.
- Kochanie, czy chcesz wiedzieć, jak sie jedzie z żoną-pasażerką? - zapytałam niewinnie
- No jak? - zaryzykował moj mąż
Przez całą drogę zwracałam mu uwagi: "hamuj!", "czemu jedziesz tak wolno?", "uważaj, czerwone!", "jedź szybciej!" itd, itp
W pewnym momencie skupiłam sie na "hamuj!" i "przyspiesz!". Mój mąż powoli zaczął tracić cierpliwość , co mnie całkiem, całkiem bawiło (wiem, wiem, potrafię byc naprawdę wredną żoną!)
Dojechaliśmy do skrzyżowania i z całą kolumną mieliśmy skręcić w lewo, gdy mój (już naprawdę baardzo zdenerwowany) mąż... nie zdążyl wyhamować i wjechał w saaba A.....
Straciliśmy drugi reflektor... (na szczęście saabowi nic się nie stało..)
Zatrzymaliśmy się na poboczu,A. wysiadł ze swojego auta i spytał mojego męża
- Dlaczego ty?!
- Bo jechałem za tobą! - odpowiedział mój mąż, trzesąc sie z irytacji
Ale nie przytoczę wam tego, co powiedział, gdy wsiadł do auta...
- Kochanie, czy chcesz wiedzieć, jak sie jedzie z żoną-pasażerką? - zapytałam niewinnie
- No jak? - zaryzykował moj mąż
Przez całą drogę zwracałam mu uwagi: "hamuj!", "czemu jedziesz tak wolno?", "uważaj, czerwone!", "jedź szybciej!" itd, itp
W pewnym momencie skupiłam sie na "hamuj!" i "przyspiesz!". Mój mąż powoli zaczął tracić cierpliwość , co mnie całkiem, całkiem bawiło (wiem, wiem, potrafię byc naprawdę wredną żoną!)
Dojechaliśmy do skrzyżowania i z całą kolumną mieliśmy skręcić w lewo, gdy mój (już naprawdę baardzo zdenerwowany) mąż... nie zdążyl wyhamować i wjechał w saaba A.....
Straciliśmy drugi reflektor... (na szczęście saabowi nic się nie stało..)
Zatrzymaliśmy się na poboczu,A. wysiadł ze swojego auta i spytał mojego męża
- Dlaczego ty?!
- Bo jechałem za tobą! - odpowiedział mój mąż, trzesąc sie z irytacji
Ale nie przytoczę wam tego, co powiedział, gdy wsiadł do auta...