Czas wrzucić skoro jesteś
Sukces sportowy
Ostatnio w telewizji mówiono trochę o sporcie.
- Sport to zdrowie - powtórzył ojciec za panem komentatorem. - Kształtuje w człowieku to, co najpiękniejsze, a także tężyznę fizyczną i hart ducha. Przyjemnie jest popatrzeć na sylwetkę wysportowanego człowieka.
Przyjrzałem się jednej pani, która podczas zawodów wyróżniła się w ciskaniu sportowymi akcesoriami. Wyglądem przypominała panów podnoszących po osiem kółek. Robiła mocne wrażenie.
- Chciałbym, żebyś się tak prezentował - powiedziałem. - Wybierz sobie jakąś dyscyplinę sportową i trenuj. Ojciec westchnął.
- Czuję, że w szachach byłbym niezły - rzekł. - Albo w remi-brydżu.
Nie zabrzmiało to przekonująco.
- Weź się do uprawiania konkurencji biegowej - poradziłem. - Na przykład biegu z przeszkodami. Przyda ci się w pracy zawodowej.
Tatko zerknął na swój brzuch i znowu westchnął.
- Coś w tym jest - stwierdził. - Chyba rzeczywiście spróbuję.
Niezwłocznie też poszedł do kuchni. Odłamał półmetrowy kawałek kija od szczotki i owinął koniec gałgankami. Przez całą noc moczył go w benzynie.
- Będzie to mój sprzęt treningowy - oznajmił drugiego dnia.
Nie zjadł nawet śniadania, tylko z płonącym kijem pognał ulicami miasta. Popędziłem za nim z ciekawości.
Biegliśmy tak przeszło kwadrans. Zwolniliśmy dopiero za rogatkami, przed domem, z którego właśnie wyszedł ładnie ubrany pan.
- Służę ogniem, panie kierowniku - powiedział do niego tato. Pan przystanął, wyciągnął papierosa i zapalił. Potem zagadnął przyjaźnie:
- Po co tyle subiekcji, kolego?
Ojciec chrząknął wzruszony.
- Dla zdrowia i sukcesów - wyjaśnił. Kierownik zamyślił się.
- Wpadnij pan do mnie w czasie przerwy śniadaniowej - zaproponował. - Pogadamy sobie trochę.
Po miesiącu treningu tato nie nabrał tężyzny fizycznej. Ale przez ten czas zdążył dwukrotnie awansować. Stąd wniosek, że warto uprawiać sporty. Zawsze jakaś korzyść z tego jest.
Jacek Sawaszkiewicz
Sukces sportowy
Ostatnio w telewizji mówiono trochę o sporcie.
- Sport to zdrowie - powtórzył ojciec za panem komentatorem. - Kształtuje w człowieku to, co najpiękniejsze, a także tężyznę fizyczną i hart ducha. Przyjemnie jest popatrzeć na sylwetkę wysportowanego człowieka.
Przyjrzałem się jednej pani, która podczas zawodów wyróżniła się w ciskaniu sportowymi akcesoriami. Wyglądem przypominała panów podnoszących po osiem kółek. Robiła mocne wrażenie.
- Chciałbym, żebyś się tak prezentował - powiedziałem. - Wybierz sobie jakąś dyscyplinę sportową i trenuj. Ojciec westchnął.
- Czuję, że w szachach byłbym niezły - rzekł. - Albo w remi-brydżu.
Nie zabrzmiało to przekonująco.
- Weź się do uprawiania konkurencji biegowej - poradziłem. - Na przykład biegu z przeszkodami. Przyda ci się w pracy zawodowej.
Tatko zerknął na swój brzuch i znowu westchnął.
- Coś w tym jest - stwierdził. - Chyba rzeczywiście spróbuję.
Niezwłocznie też poszedł do kuchni. Odłamał półmetrowy kawałek kija od szczotki i owinął koniec gałgankami. Przez całą noc moczył go w benzynie.
- Będzie to mój sprzęt treningowy - oznajmił drugiego dnia.
Nie zjadł nawet śniadania, tylko z płonącym kijem pognał ulicami miasta. Popędziłem za nim z ciekawości.
Biegliśmy tak przeszło kwadrans. Zwolniliśmy dopiero za rogatkami, przed domem, z którego właśnie wyszedł ładnie ubrany pan.
- Służę ogniem, panie kierowniku - powiedział do niego tato. Pan przystanął, wyciągnął papierosa i zapalił. Potem zagadnął przyjaźnie:
- Po co tyle subiekcji, kolego?
Ojciec chrząknął wzruszony.
- Dla zdrowia i sukcesów - wyjaśnił. Kierownik zamyślił się.
- Wpadnij pan do mnie w czasie przerwy śniadaniowej - zaproponował. - Pogadamy sobie trochę.
Po miesiącu treningu tato nie nabrał tężyzny fizycznej. Ale przez ten czas zdążył dwukrotnie awansować. Stąd wniosek, że warto uprawiać sporty. Zawsze jakaś korzyść z tego jest.
Jacek Sawaszkiewicz