HI!
Szukałem i nie znalazłem.. ale jak was znam to i tak to skądś wygrzebiecie
Piekny lipcowy dzien. Las, cisza. Slychac cwierkanie ptaszkow,
gdzieniegdzie przebiegnie sarenka, w tle slychac leniwe stukanie
dzieciola.
Wtem z glebi lasu wylania sie potezna chmura kurzu. Widac, ze jakis
tabun przebiega rozpedzony przez las. Zwierzeta w poplochu uciekaja.
Nic nie widac, pyl i kurz wszystko zaslania. Az wreszcie tabun dobiega
do lesnej polanki. Zatrzymuje sie. Kurz powoli opada. I nagle okazuje
sie, ze cala polanka jest wyscielona...... JEZAMI. Wszystkie sapia, sa
zmeczone.
Tylko jeden jez, który prowadzil caly tabun, lekko sie usmiecha, caly
czas próbujac zlapac oddech. Wreszcie w zachwycie mówi do innych:
- Ku*waaaaaaa... JAK MUSTANGI...No, nie???!!!
Szukałem i nie znalazłem.. ale jak was znam to i tak to skądś wygrzebiecie
Piekny lipcowy dzien. Las, cisza. Slychac cwierkanie ptaszkow,
gdzieniegdzie przebiegnie sarenka, w tle slychac leniwe stukanie
dzieciola.
Wtem z glebi lasu wylania sie potezna chmura kurzu. Widac, ze jakis
tabun przebiega rozpedzony przez las. Zwierzeta w poplochu uciekaja.
Nic nie widac, pyl i kurz wszystko zaslania. Az wreszcie tabun dobiega
do lesnej polanki. Zatrzymuje sie. Kurz powoli opada. I nagle okazuje
sie, ze cala polanka jest wyscielona...... JEZAMI. Wszystkie sapia, sa
zmeczone.
Tylko jeden jez, który prowadzil caly tabun, lekko sie usmiecha, caly
czas próbujac zlapac oddech. Wreszcie w zachwycie mówi do innych:
- Ku*waaaaaaa... JAK MUSTANGI...No, nie???!!!