Na Ziemi wylądowało dwóch kosmitów. Noc, pustkowie. Dochodzą w końcu do zamkniętej stacji benzynowej. Podchodzą do dystrybutora. Jeden z nich mówi:
- Dzień dobry. Jesteśmy kosmitami, przylecieliśmy tu w pokojowych zamiarach.
Dystrybutor milczy. Kosmita znowu zaczyna:
- Dzień dobry. Jesteśmy kosmitami... - i tak ze trzy razy. W końcu drugi ufoludek nie wytrzymał.
- Przywalę mu z lasera.
Na to pierwszy:
- Nie rób tego, to jakiś kozak.
Próbują więc ponownie, jednak dystrybutor ciągle milczy. Cierpliwość przybyszów z kosmosu kończy się. Jeden z nich wyjmuje laser i strzela. Cała stacja wylatuje w powietrze. Ufoki wstają i otrzepują się z kurzu. Jeden pyta drugiego:
- Ty, skąd wiedziałeś, że to taki kozak?
- Jak byś się własnym penisem okręcił dwa razy dookoła, a następnie wsadził go sobie w ucho, też byłbyś kozak.
- Dzień dobry. Jesteśmy kosmitami, przylecieliśmy tu w pokojowych zamiarach.
Dystrybutor milczy. Kosmita znowu zaczyna:
- Dzień dobry. Jesteśmy kosmitami... - i tak ze trzy razy. W końcu drugi ufoludek nie wytrzymał.
- Przywalę mu z lasera.
Na to pierwszy:
- Nie rób tego, to jakiś kozak.
Próbują więc ponownie, jednak dystrybutor ciągle milczy. Cierpliwość przybyszów z kosmosu kończy się. Jeden z nich wyjmuje laser i strzela. Cała stacja wylatuje w powietrze. Ufoki wstają i otrzepują się z kurzu. Jeden pyta drugiego:
- Ty, skąd wiedziałeś, że to taki kozak?
- Jak byś się własnym penisem okręcił dwa razy dookoła, a następnie wsadził go sobie w ucho, też byłbyś kozak.