Ukradziono mi rower, oczywiście sprawa zgłoszona.
Rower nie mój, tylko brata, więc jeśli nie odzyskam, będę musiał mu odkupić, co oznacza sprzedaż gitary lub eksmisję z domu rodzinnego.
teraz powyższe zdanie przestaje być aktualne na tle nowych wydarzeń.
Jak sami wiecie, w takie sytuacji człowiek rozpuszcza nitki i szuka.
No i dostałem "cynk". Tu jeden miał rower identyczny jak mój, tam matka widziała, tu miejscy skejci mówią że na podmurnej mieszka delikwent.
A więc; idziemy na polowanie.
I nagle, już kiedy miałem się zbierać po 3.5 godzinach namierzania, wiecie, jak stary Achmed, lokejszyn-lokejszyn, napotykam się na młodego z opisu matki, na rowerze.
Podbiegam, oczywista rzecz cios po licu, następnie ściągam z roweru.
Gość coś bełkocze o dokumentach, rower ten sam, nakrętki źle założone, jak to niechcący zrobiłem 4 dni temu.
Ale coś hamulec za dobrze działa..
Pozwoliłem mu pójść ze mną po dokumenty. No i niestety, tylko się podniósł na rower, spie*dolił. Moja wina.
Show się zaczyna tu. Przyjeżdża zamówiona lodówka, nówka, wchodzę do środka.
Teksty panów ze środka, a czterech ich było:
- Ty zobacz, ku*wa , stoją śmiecie..
- Może ich tak spacyfikujemy?.
oraz, lepszy;
-No ku*wa, sku*wysyństwo znowu stoi na środku.
- No to rozpierdziu!.
Oczywiście podwieźli pod domek, podziękowałem.
Lodówka lux, a policja pierwszy raz porządnie się zabierała do tego co robiła, i była miła, koleżeńska wręcz.
Więc, może że bardzo autentyk, i tylko część śmieszna, to tak na pohybel powszechnej opinii, raz jeden nie można się uśmiechnąć słysząc JP od pasiastej młodzieży, gdy policja nieudolnie coś robi, a czepia się za ch*. ^.
Rower nie mój, tylko brata, więc jeśli nie odzyskam, będę musiał mu odkupić, co oznacza sprzedaż gitary lub eksmisję z domu rodzinnego.
teraz powyższe zdanie przestaje być aktualne na tle nowych wydarzeń.
Jak sami wiecie, w takie sytuacji człowiek rozpuszcza nitki i szuka.
No i dostałem "cynk". Tu jeden miał rower identyczny jak mój, tam matka widziała, tu miejscy skejci mówią że na podmurnej mieszka delikwent.
A więc; idziemy na polowanie.
I nagle, już kiedy miałem się zbierać po 3.5 godzinach namierzania, wiecie, jak stary Achmed, lokejszyn-lokejszyn, napotykam się na młodego z opisu matki, na rowerze.
Podbiegam, oczywista rzecz cios po licu, następnie ściągam z roweru.
Gość coś bełkocze o dokumentach, rower ten sam, nakrętki źle założone, jak to niechcący zrobiłem 4 dni temu.
Ale coś hamulec za dobrze działa..
Pozwoliłem mu pójść ze mną po dokumenty. No i niestety, tylko się podniósł na rower, spie*dolił. Moja wina.
Show się zaczyna tu. Przyjeżdża zamówiona lodówka, nówka, wchodzę do środka.
Teksty panów ze środka, a czterech ich było:
- Ty zobacz, ku*wa , stoją śmiecie..
- Może ich tak spacyfikujemy?.
oraz, lepszy;
-No ku*wa, sku*wysyństwo znowu stoi na środku.
- No to rozpierdziu!.
Oczywiście podwieźli pod domek, podziękowałem.
Lodówka lux, a policja pierwszy raz porządnie się zabierała do tego co robiła, i była miła, koleżeńska wręcz.
Więc, może że bardzo autentyk, i tylko część śmieszna, to tak na pohybel powszechnej opinii, raz jeden nie można się uśmiechnąć słysząc JP od pasiastej młodzieży, gdy policja nieudolnie coś robi, a czepia się za ch*. ^.
--
Nadajemy z Torunia, prowokujemy 24h/7 dni w tygodniu. Nie lubimy jak nas dotykają chłopcy. Chill out loud, wszystkie prawa zastrzeżone.