Niedawno leciał w tv (chyba na tvn-ie) film "Człowiek demolka". I były tam takie akcje, kiedy Sandra Bullock komicznie przekręcała znane w przeszłości powiedzenia. Tak mi sie skojarzył ten film w zeszły weekend, albowiem...
Przychodzi do nas na podwórko pies. Od sąsiadów. Najeść się, bo lumpy nie dbają o niego. Ponieważ niedawno widziałem, jak zaatakował dziecko, wyganiam go, jak tylko widzę.
Sytuacja: Wychodzę z Miśkiem (syn, lat 3) na podwórko, widzę, że pies znowu siedzi. Biorę kamień, rzucam, by go odgonić i trafiam go idealnie w łeb. Pies ucieka ze skowytem, a od syna słyszę wypowiedziany z podziwem komplement:
- Ha ha, tatuś, ale dałeś CIAŁA!!
:-/
-------
Jadę o 7-ej rano do Konina do pracy. Służbowym, bez klimy, więc okno otwarte, bo duszno już. Muzyczka pyka z pendrive'a (mam taki transmiterek, z pena słucham mp3 przez radio). Zestaw muzyczny u mnie różny (od Fasolek, przez Szopena i Annę Jantar aż do starej Sepultury) a odtwarzanie włączam na tryb random.
I tak sobie jadę, wjeżdżam do Konina, widzę że koleś z naprzeciwka mruga - w sensie miśki stoją. Więc 50 na zegarek, i jadę.
Patrzę - no są, stoją, spisują klienta. W momencie, kiedy przejeżdżam obok nich, zaskakuje mnie reakcja. Policjantka patrzy z niesmakiem, policjant ma taką minę, jakby chciał wyskoczyć na ulicę i mnie zatrzymać (tylko szkoda mu klienta), a spisywany szczerzy do mnie zęby. WTF?
Ponieważ jest rano, jestem lekko nieprzytomny jeszcze. Dopiero kiedy drugi raz leci refren piosenki, zrozumiałem.
Tak, musieli usłyszeć. Musieli usłyszeć, kiedy obok nich przejeżdżałem, refren piosenki mojego dzieciństwa:
"kundel bury, kundel bury, kundel bury, fajny pies".
Pozdrawiam
c.
PS - Puszka okruszka tez mam na pendrajwku
Przychodzi do nas na podwórko pies. Od sąsiadów. Najeść się, bo lumpy nie dbają o niego. Ponieważ niedawno widziałem, jak zaatakował dziecko, wyganiam go, jak tylko widzę.
Sytuacja: Wychodzę z Miśkiem (syn, lat 3) na podwórko, widzę, że pies znowu siedzi. Biorę kamień, rzucam, by go odgonić i trafiam go idealnie w łeb. Pies ucieka ze skowytem, a od syna słyszę wypowiedziany z podziwem komplement:
- Ha ha, tatuś, ale dałeś CIAŁA!!
:-/
-------
Jadę o 7-ej rano do Konina do pracy. Służbowym, bez klimy, więc okno otwarte, bo duszno już. Muzyczka pyka z pendrive'a (mam taki transmiterek, z pena słucham mp3 przez radio). Zestaw muzyczny u mnie różny (od Fasolek, przez Szopena i Annę Jantar aż do starej Sepultury) a odtwarzanie włączam na tryb random.
I tak sobie jadę, wjeżdżam do Konina, widzę że koleś z naprzeciwka mruga - w sensie miśki stoją. Więc 50 na zegarek, i jadę.
Patrzę - no są, stoją, spisują klienta. W momencie, kiedy przejeżdżam obok nich, zaskakuje mnie reakcja. Policjantka patrzy z niesmakiem, policjant ma taką minę, jakby chciał wyskoczyć na ulicę i mnie zatrzymać (tylko szkoda mu klienta), a spisywany szczerzy do mnie zęby. WTF?
Ponieważ jest rano, jestem lekko nieprzytomny jeszcze. Dopiero kiedy drugi raz leci refren piosenki, zrozumiałem.
Tak, musieli usłyszeć. Musieli usłyszeć, kiedy obok nich przejeżdżałem, refren piosenki mojego dzieciństwa:
"kundel bury, kundel bury, kundel bury, fajny pies".
Pozdrawiam
c.
PS - Puszka okruszka tez mam na pendrajwku
--
Tu jestem, zapraszam :)