Szef ma trójkę pociesznych i szatańskich dzieciaków. Jeden z nich, kompletny diabeł lat 5 cały dzień kręci się po okolicy i z reguły niechętnie wraca wieczorem do domu. Przesiedział wczoraj cały dzień u sąsiadów po drugiej stronie ulicy. Gdy wieczorem zrobił się ciemno mały szatan oczywiście nie wracał do domu więc szefu poszedł go szukać. Zobaczył, że bawi się na podwórku więc zakradł się pod bramę, schował się w krzakach i zaczął udawać wilka coby małego lekko przestraszyć.
Wyje i wyje, a nagle młody zachodzi go od drugiej strony:
"Chodź tata spać, bo wilków i tak nie ma."
Wyje i wyje, a nagle młody zachodzi go od drugiej strony:
"Chodź tata spać, bo wilków i tak nie ma."