Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…BO POWAGA ZABIJA POWOLI

Forum > Kawały Mięsne > Niecodzienne życzenia
amphiprion
Od świąt Bożego Narodzenia mam niemiły zwyczaj składania życzeń w postaci "opowiadania" fantasy. Połączone klimaty, absoluty etc. I na te święta tak samo postanowiłem złożyć życzenia. Wysłałem dzisiaj do ludzi te życzonka w południe, a po południu spotkałem się z ciętą ripostą bojownika Fauna (znajomy z klasy tak się składa ;]). Postanowiłem dalej to pociągnąć (bez skojarzeń!) i wyszło takie dziwne opowiadanko. Daję tutaj, nie do PL bo to bardziej zabawne niż poważne ^^

amphiprion:
ŻYCZENIA!
Siedząc wygodnie przed biurkiem usłyszałeś za sobą ledwo zauważalny szmer. Zanim zdołałeś się odwrócić, by zidentyfikować jego źródło, niewidzialna ręka z niewiarygodną szybkością i siłą chwyciła Cię za przegub lewej dłoni, wykręcając ją boleśnie a przy gardle poczułeś zimną stal sztyletu.
- Znowu się spotykamy po prawie czterech miesiącach...
Skądś znasz ten głos, pełen jadu i sarkazmu, jednak ból pulsujący od lewej ręki do samego mózgu oraz strach przeszkadza Ci w przypomnieniu sobie do kogo on należy. Ostrze przesunęło się delikatnie po Twojej skórze zatrzymując się idealnie na tchawicy. Wiesz, że jeśli spróbujesz się odezwać, sztylet przebije Ci gardło powodując powolną śmierć.
- Cztery miesiące przerwy. I powtórnie spadł na mnie ten nieszczęsny obowiązek.
Słowa skrytobójcy brzmiały twardo i chłodno. W jednej sekundzie siedziałeś już wolny, bez groźby utraty zbyt dużej ilości krwi. Gdy się powoli obejrzałeś skrytobójca siedział w fotelu obok kominka bawiąc się od niechcenia sztyletem. Tym, którym jeszcze przed chwilą chciał Cię zabić...
Kolejne Święta, kolejne życzenia. Dlaczego to ja, ten, przed którym uginają kolana nawet najwięksi przywódcy podziemnego światka, muszę spełniać ten psi obowiązek?!
W oczach skrytobójcy widoczna była żądza mordu, wydawało się, że zaraz wbije Ci sztylet w samo serce. Jednak uspokoił się szybko dalej bawiąc się sztyletem, obracając nim między zwinnymi, wyćwiczonymi palcami niczym zabawką.
- Niech będzie już po wszystkim ? kontynuował skrytobójca, a Ty nadal zastanawiałeś się, skąd go znasz, na pewno gdzieś go widziałeś ? w takim razie smacznych kurzych podrobów, czy jak Wy to nazywacie, cholernie mokrego początku tygodnia no i w ogóle wszystkiego najlepszego.
Skrytobójca wręcz wylewał z siebie te słowa. Gdy skończył nie czekając nawet na Twoją odpowiedź machnął sztyletem w powietrzu, na którym pojawiła się długa i szeroka rysa. Rzuciwszy Ci ostatnie spojrzenie i uśmiechnąwszy się widząc Twoją na wpół zdziwioną na wpół przestraszoną minę skrytobójca wskoczył do rysy, która była międzywymiarowym przejściem i zniknął. Skrytobójca, którego twarz skądś znasz...

Faun:
Człek otrząsnął się po tym zajściu. Jego był z lekka przymulony bo niedawno palił jakiś srebrny mech który nabył po nielichej cenie od bandy krasnoludów i wciąż nie dawalo mu spokoju skąd w jego pokoju wziął się kominek.
Wręcz wrośnięte w jego osobowośc odruch odrzyłyi pokierowały jego bezwładnym ciałem. Sięgnął do talerza pełnego kurzych ugotowanych jaj, pokrytych jakimiś niezrozumiałymi runami. Wyciągnął jedno z nich - cięższe i bliższe z kształtu kuli, jakoby przyslowiowa kura znalazła w kuprze nie mniej przysłowiowy cerkiel. Od razu potarł runy które zalśniły ognistym blaskiem., po czym cisnął dziwną rzecz w zamykające się przejście. Rysa przecinająca powietrze błysnęła rożświetlając pomieszczenie, rozszerzając się i wypuszczając chmury szarego dymu. Dało się również słyszeć kaszeli i głośne przekleństwa z lśniącego zakrzywienia przestrzeni.
Obdarzony Mocą uśmiechnął się mimowolnie i szybkim ruchem upierścienionej ręki ustabilizował przejście.
Stojąc jeszcze niepewnie podwinął rękawy ubrania i ostrym kamieniem u jednego z pierścieni skaleczył palce wskazujące i umazał krwią wzory tatuaży jakie miał na przedramionach. Zdawało się, że zwierzęce sylwetki pokrywające skórę poruszały się w jakimś dziwnym tańcu.
Tak przygotowany wkroczył w portal.
Zakapturzony osobnik zerwał się z ziemi wciąż jeszcze widząc podwójnie. Granat skrzywdził również jego uszy gdyż dzwonienie nie ustało dotychczas. Już miał się ułożyć do obrony gdy poczuł ucisk na piersi. Istota która na niego wskoczyła odbiła się z durzą siłą od niego także znowustracił równowagę. Jedynę co uchwycił jego wzrok to dwa wielkie tępe zęby, które z łatwością mogłyby... Mogłyby zrobić dużo przykrych żeczy.
Przypomniał sobie o sztylecie, który wciąż zaciskał w dłoni, ale i ta możliwość została mu odebrana przez wielkiego cielca, który trzymaną w pysku włócznią z proporcem mierzył dokładnie w ścięgna jego prawej ręki.
Wtedy zobaczył maga stojącego nad nim i układającego rękoma skąplikowane gesty. Czarownik zakrzyknął i z jego rąk wystrzelił strumień energii wycelowany wprost w gotową na śmierć twarz skrytobujcy. Energia skupiła się  strużkę wody, która zamoczyła cały kaptur wraz z osobą, kóra go nosiła.
Długowłosy zachichotał i rzekł wesołym głosem -Wiem ę to dopiero jutro ale nie mogłem się powstrzymać. Leżący dopiero wtedy zobaczył że postać chwieję się w jedną i drugą stronę.
-To ja będę szedł- zakrzyknął bełkotliwym głosem i dosiadł dwunorznego dziobatego stwora o jaskrawym upierzeniu. Oddalając się niespiesznie. -I tobie też wesołego świętowania- dodał odwracając się i odwołując dziwne stwory które wciąż warowały przy skrytobójcy. Uśmiechając sią sam do siebie zaczął popalać mech który uchował się na dnie fajki...

amphiprion:
Lekko zdezorientowany skrytobójca plując we wszystkie strony i przeklinając pod nosem maga na czym świat stoi poczuł się, delikatnie mówiąc, dotknięty. Żaden czarodziej nie zakpił sobie z niego w ten sposób, a każdy kto tego dokonał gorzko tego żałował. Spojrzał na swoją lewą rękawicę, obdarzoną niezwykłą mocą kopiowania i chwytania zaklęcia ostatnio użytego przeciwko niemu i złośliwy uśmieszek wpełzł na jego naznaczone licznymi pojedynkami oblicze. Przez umysł przebłysnął mu pomysł uśmiercenia irytującego maga, jednak to by było zbyt proste. Poza tym skrytobójca nie zabijał z pasji, był pragmatykiem i perfekcjonistą. Taki zamach nie był przygotowany i mógłby źle się skończyć dla niego. Czarodzieje, zwłaszcza magowie bitewni, zawsze stanowili duży problem, nawet dla kogoś tak zręcznego i wyposażonego w przydatne magiczne artefakty. W efekcie skrytobójca wyciągnął przed siebie lewą dłoń wypowiadając w myślach słowo uaktywniające moce rękawicy i poczuł w dłoni pulsowanie energii. Wypowiedział, tym razem na głos, kolejne słowo-inkantację a podobny strumień wody poleciał na odsłonięty kark czarodzieja. Szybko zanurkował do wyjścia będącego za jego plecami, w obawie przed zemstą, tym razem może nieco bardziej dotkliwą, ze strony właśnie oblanego maga. Gdy znalazł się w gospodzie, z której zaczął wycieczkę, jednym machnięciem sztyletu zamknął międzywymiarową bramę. Dla pewności wybiegł z gospody - czarodzieje mają swoje sposoby na odnajdywanie zamkniętych przejść, wiedział o tym aż za dobrze...

Faun:
Mag ocknął się ochlapany strumieniem wody ocknął się i  cinął kulę ognistą w bliżej nie określonym kierunku rozejrzał się, wciąż będąc niwiele bystrzejszym od beli drewna. Pomamrotał coś pod nosem. Widocznie podwójnie palony mech był jeszcze mocniejszy. Z trudem wybełkotał: "Wio dziobaty koniku..." i zasnął z głupawym uśmieszkiem na twarzy zmierzając zwolna acz konsekwentnie w stronę swojej siedziby...

Ot koniec. Wybaczcie pisownie, zachowana orginalna. Takie... hmm... Osobliwe ;D

--
"Przyjazn miedzy kobieta a mezczyzna jest tylko mozliwa dopoki on nie wyobrazi sobie owej kobiety przypartej do biurka/lozka/barku/niepotrzebne skreslic. Czyli po jakichs okolo 7 sekundach statystycznie." - MarkizDeRetarde :C

Hej, a może by tak wstawić swoje zdjęcie? To łatwe proste i szybkie. Poczujesz się bardziej jak u siebie.
nie chce mi sie tego czytac

Sarmathian
dobre

--
wolę polskie goowno w polu niż fiołki w Neapolu

Hej, a może by tak wstawić swoje zdjęcie? To łatwe proste i szybkie. Poczujesz się bardziej jak u siebie.
Boszz-cóż za ortografia
Forum > Kawały Mięsne > Niecodzienne życzenia
Aby pisać na forum zaloguj się lub zarejestruj