Ja w to nie wierzę. Idę sprawdzić.

W jakims filmie bylo, ze eksponaty wykopane przez archeologow sa strasznie drogie, wiec w celu ratowania finansow rodzinnych przerylam pol podlogi w piwnicy. Eksponatow nie bylo...
Potem sie dowiedzialam, ze moj brat wczesniej mial taka sama jazde, tylko jako wytrwalszy chcial produkowac i podkladac eksponaty, kiedy ich nie znalazl.
Hodowalam rowniez bursztyny, ale dopiero z chomikami sie udalo.

Ja to się bałem chodzić do piwnicy po ziemniaki bo jak się wracało trzeba było gasić światło za sobą a ja myślałem, że mnie goni wielki stwór i biegłem co sił w nogach olewając światło. Pewnie jakiś sąsiad gasił za mną przeklinając pod nosem. Lepszy był numer po wizycie w obozie koncentracyjnym w Brzezince w 4 klasie. Tak się wydygałem o tych opowieściach o esesmanach, że potem ryłem się mamie do wyra, łeb do cycka i oddychałem jak ona i chciałem, żeby serce biło mi jak jej to wtedy to to nie wiem co mnie obroni przed nimi. Odkąd pamiętam boję cię czaszek. To robota starszego brata. Zawsze mnie nimi straszył.

Miałam jakieś pięć lat może więcej nie wiem .
Pojechalam z rodzicami do zoo
Tata (T) usiadł na ławce i powiedział do Mamy:
T:Kochanie połóż się na mym łonie
Ja; A co to jest mymłoooon?
PRzez długi czas mnie to gryzło

Kiedyś z siostrą widzieliśmy jak ze sklepu wychodzi taka stara babcia no i jak to często babcie mają na nogach miała żylaki. Myśleliśmy z siostrą że te żylaki w tym sklepie kupiła ;P

Uparcie, do ukończenia 9 lat mówiłem na listonosza - biustonosz, wywołując nagle entuzjazm otoczenia.

Ja to może nie myślałem, ale robiłem… A tak poza tym to wiecie jak smaczna jest ta siarka z zapałek?

Kiedyś wśród starszych, dojrzałych kobiet, które nie wstydziły się pokazać dekoltu była taka moda na ściskanie ze sobą piersi odpowiednio uformowanymi biustonoszami czy też sukienkami. Wówczas pomiędzy piersiami powstawał charakterystyczny, głęboki rowek.
Ja zawsze myślałem, że przez ten rowek można by dotknąć serca takiej pani

... zawsze myślalem - a raczej byłem tego pewien że "filet" to rodzaj ryby..... traumatycznym zdarzeniem było usłyszeć - filet z kurczaka - ni jak to nie pasowało do siebie

pozdr.
nemantis

Ja się zastanawiałam, dlaczego w kałużach nie ma ryb O_o

ja myślałem że średniowiecze było przed dinozaurami xD

mysślalam ze jak stoję na tej samej podłodze co rodzice (na tym samym dywanie np) to łączy nas jakaś magiczna więź i wiedza o czym myśle ;p

albo że powtórka to taka pani z telewizji...

1. Ja natomiast byłem święcie przekonany, że samochody jeżdżą dzięki spalinom, które siłą odrzutu pchają go do przodu

2. Moja babcia miała w nawyku mówić "w kiesi" , zamiast "kiedyś" - przez kilka dobrych lat jej opowieści myślałem, że gdy mówi "w kiesi" ma na myśli podwórko swojej sąsiadki :/ Ehh, zawsze mi to do kontekstu nie pasowało...

Zastanawiałam się jako dziecko co to jest jakoima - "jakoimy odpuszczamy naszym winowajcom". Parę lat później przeczytałam w jakiejś książce, że bohater się nad tym samym zastanawiał.

Myślałam że seks polega na całowaniu się w łóżku.
Zwłaszcza jak mi kuzynka wytłumaczyła dowcip o tym jak pijana wiewiórka powiedziała zającowi "bierz co chcesz" i on wziął telewizor - że miała na myśli "całuj co chcesz".

Myślałam też że posiadanie siusiaka to cecha która w ciągu życia pojawia się i znika. Proste: tata miał, a on był największy. Mama nie miała, ale była od niego prawie o głowę niższa, znaczy jeszcze jej nie urósł. Ja byłam jeszcze mniejsza. A że mój malutki braciszek miał? No bo to się pojawia i znika!

Kiedyś usłyszałam o jednym Romku że jest złodziejem. A zjawiał się u nas czasem taki znajomy Romek, posiadacz bardzo charakterystycznej brodawki. No i kiedyś jak stanął w drzwiach, to zawołałam "mama, przyszedł złodziej z kropką!".

Raz ojciec czytał gazetę - kiedyś w dziennikach nie było kolorowych zdjęć, conajwyżej drukowane taką samą farbą jak tytuł, jakąś zieloną czy niebieską. No i w tej było takie zdjęcie - teraz wydaje mi się że Świerczewskiego, ale głowy nie dam. Zapytałam kto to - usłyszałam że sołtys. No więc zrozumiałam że sołtys to człowiek o zielonej twarzy. Ilekroć przejeżdżaliśmy obok domu przed którym widniała tabliczka "sołtys", ja wytężałam wzrok, bo chciałam zobaczyć tego zielonolicego na żywo.

Też zdawało mi się że jedzenie się w żołądku układa - że trzeba je pogryźć bo inaczej się nie zmieści, a w żołądku składa się z powrotem. I że np. jak jem z kimś kanapkę na spółkę, to każde z nas będzie miało w brzuchu tę kanapkę z jakby "brakującymi puzzlami" tam gdzie akurat gryza wzięło to drugie.

No i że lalki ożywają jak na nie nie patrzę. Czasami próbowałam je przyłapać jak chodzą czy rozmawiają, ale, skubane, nie dość że błyskawicznie nieruchomiały, to jeszcze potrafiły wrócić dokładnie na swoje miejsce i przyjąć identyczną pozycję jak przed moim wyjściem [sprawdzałam!].

No i chciałam być jak dr Dolittle - rozumieć co mówią zwierzaki. Próbowałam choćby przyłapać naszego psa na mówieniu ludzkim głosem w wigilię, ale jakoś zawsze przegapiałam północ.

Babcia mnie i kuzynkę straszyła że jak będziemy brzydko mówiły [np. "jo" - nie wiem czemu babcia uważała to kaszubskie wtrącenie za brzydkie słowo, sama często go używała], to bozia nas skarze. I że jak burza jest, to bozia się gniewa. Bozia oznaczała dla mnie matkę boską z medalika, byłam za mała na bardziej abstrakcyjne wyobrażenia. Pamiętam jak kiedyś z kuzynką testowałyśmy czujność bozi - przy uchylonym oknie szeptałyśmy "dupa, dupa". Chyba nie usłyszała, bo piorun w żadną nie trafił [tak wyobrażałyśmy sobie owo skaranie].

Za to dość wcześnie przestałam w Mikołaja wierzyć. Nie wiem jak się domyśliłam że te prezenty to rodzice kładą, tylko nie mogłam wykombinować jak oni to tak szybciutko robią; na chwilę mnie wypraszają a jak wracam to już są.
I czary - kiedyś byłam na pokazie magicznym, i bardzo uważnie patrzyłam gościowi na ręce, i doszłam do wniosku że to na pewno czary nie są - i próbowałam dojść co on robi, i jak szybko, żeby oglądających skołować.

:glupia_marchewka napisala:
"Myślałam, że kobieta rodzi dzieci przez tą samą dziurkę, przez którą siusia i byłam przerażona jak bardzo to musi boleć."

eee?

:manfredm ja zawsze byłam przekonana, że mówi się nie 'i przyjął ciało z maryi dziewicy', tylko 'i przyjął ciało ZMARŁEJ DZIEWICY' xD

1.Przy przeprowadzce byłam przekonana, że będziemy musieli zmienić imiona i nazwisko i że juz nigdy więcej nie spotkamy naszych sąsiadów.
2.Myślałam że krowy dają mleko a byki śmietankę , próbowałam- bezskutecznie- przekonać do tego babcie i tate.
3. Ucząc się do I komunii, zastanawiałam się dlaczego są trzy rodzaje katów - kat miłosci, kat wiary i kat nadzieji^^
Och słodka dziecięca naiwności.....

Szafranik - z tym bykiem, to coś na rzeczy jest...

Ja myślałem że w kalendarzu są wpisane URODZINY i naprzykład mówiłem: "Jutro Anka kończy 15 lat!". Poza tym (co głupie) myślałem że w domu, w kotłowni ktoś mieszka ktoś obcy i pali w piecu. Zawsze bałem się tam wchodzić.

Ja myślałem, ze dzieci rodzą się przez odbyt. A wszystko przez ten cholerny "Ostry Dyżur" ! Był odcinek, ze kobieta nie wiedząc, ze jest w ciąży trafiła do tego słynnego szpitala. W międzyczasie lekarze wykryli ciążę i żeby uratować dziecko musieli zrobić cesarkę. Podczas, gdy pakowali ową kobietę na wózek i dali jej do zrozumienia, ze zaraz urodzi, ona odpowiedziała: "Ale ja chcę kupę!" i to zdanie całkowicie wypaczyło moją świadomość na dłuższy czas ...

Zawsze myślałam, że komunista to taki człowiek, który robi opłatki do Komunii w Kościele...

...jak byłem mały i oglądałem filmy wojenne to myślałem, że tych
zabitych graja więżniowie skazani na smierć i że to ich wyrok jest
taki.....

1. Idąc bawić się na podwórko założyłam nowiutkie leginsy. Były one chyba ze streczu. Kiedy podczas wyścigów wywróciłam się, upadłam na kolano i zrobiła się dziura. Spora.
Nie mogłam zrozumieć gdzie ten kawałek materiału się podział. Byłam pewna, że on odpadł i musi gdzieś leżeć

2. Dziwiłam się aktorom grającym w wojennych filmach. Myślałam, że dają się zabić w filmie, żeby móc choć przez chwilę pojawić się na ekranie.

Na sąsiednim bloku widniał napis:
"Oddam konia w szybkie ręce..."
A ja tyle czasu się zastanawiałem gdzie w moim mieście są wyścigi konne

bedac dzieckiem bylem milosnikiem zespolu Queen (a w zasadzie kawalka "We are the champions"), mialem tez magnetofon w ktorego glosniki mialy srodek (nie wiem jak to sie nazywa) ktory dawal lustrzane odbicie. jak sluchalem ww kawalka to patrzylem sie w glosniki bo myslalem ze widze zespol

myslalem ze jezeli ja widze czlowieka na ekranie telewizora to on widzi przez kamere rowniez mnie i wszystkich innych ktorzy go ogladaja. zastanawialem sie wtedy jak duzo okienek z widzami widzi tai ktos w telewizorze.

wierzylem ze smurfy zyja w lesie niedaleko mojego domu

w moim dziecinstwie nie bylo kioskow i bagaznika... za to pioski i wagazniki. no i bylem przekonany, ze radiowozy sa najszybsze na swiecie (zaraz po samochodach marki peugeot O.o) bo przeciez musialy byc! jak inaczej policjanci mogliby lapac zlodzieji? przeciez swiat jest (byl : / ) idealny!

Ja aż do pewnego dnia jakieś cztery miesiące temu byłem święcie przekonany, że to wszystko sprzedawane w sklepach w torebeczkach to jest cukier waniliowy. Dopiero jak ktoś mi o tym powiedział zacząłem zauważać waniliNowy :P

@m4ck - To jak Ci powiem że ten cukier wanilinowy jest robiony z krowich placków to chyba Ci się świat zawali :P
"W 2006 roku grupa japońskich badaczy kierowana przez Mayu Yamamoto opublikowała informacje o możliwości wyizolowania waniliny z kału krowiego."