Stancja studencka (sztuk 6) u starszej Babci, kuchnia wspólna dla wszystkich, siedzimy wszyscy u kumpli w pokoju, jeden z nich (Daruś) postanowił się zrelaksować i skonsumował znaczną część zawartości półlitrowej butelki. Ale trochę o nim - chłopak często lubił "błysnąć" inteligencją (co sprawiało ubaw i nam i widocznie też jemu), przez co często zastanawialiśmy czy przypadkiem nie chce (zupełnie na siłę) udowodnić, że jego IQ może osiągać wartości dążące do zera. A że skończył robić kolację - wpadł w solidną konsternację: co zrobić w upalny wieczór z szynką, gdy w kuchni siedzi nienawidząca alkoholu babcia. Więc podchodzi do kumpla (zataczając się nieco przy okazji) i tym razem dla odmiany zupełnie szczerze i spontanicznie wypalił (tudzież wyseplenił):
[D] Andrzej, prooooszę, weź mi zanieś tą szynkę do lodówki, bo stary, ja ... jeb***ty jestem.
Dwuznaczność tej wypowiedzi nas najpierw zamurowała, a potem tylko posypała się salwa śmiechu
[D] Andrzej, prooooszę, weź mi zanieś tą szynkę do lodówki, bo stary, ja ... jeb***ty jestem.
Dwuznaczność tej wypowiedzi nas najpierw zamurowała, a potem tylko posypała się salwa śmiechu
