Spotkałam dentystę marzeń (). Nie był co prawda długowłosym, przystojnym brunetem, ani nawet blondynem a tym bardziej przystojnym. Ale dentysta nie musi być przystojny. Miał jedną idealną cechę: był WREDNY. Już od pierwszych słów go zaczęłam uwielbiać:

- ale ja się boję
- ja też

Potem już było tylko lepiej:

- będzie boleć?
- a chcesz?

- będzie boleć?
- zrobię co w mojej mocy

- będzie boleć?
- nie, limit okrucieństwa mam wyczerpany na dzisiaj. ale następna wizyta...

- będzie boleć?
- ech. chyba się wypalam. nic nie jestem w stanie zrobić.
- ke?
- nie będzie boleć, wybacz

- chcę znieczulenie. nie zbliżaj się z tym, chcę znieczulenie! (panika)
- tylko zajrzę (ciach, prast) no.
- a znieczulenie??
- zapakować ci do domu?

- cicho siedź, będziesz pracować paszczą to musisz mieć ładne zęby
- (mord w oczach) cooo???!!
- filologia rosyjska, będziesz uczyć lub będziesz tłumaczem.

i najlepsze, stałe i niezmienne:

napycha mi wszystkiego co się da do paszczy, jakieś druciki, waciki, trociny (mam takie wrażenie) i z zadowoleniem gapi się i:
- no to opowiadaj, co u ciebie?

ciężko być masochistką, nie?

Sweet... ale to i tak nie pomoże... bojem siem rwizębów

"- no to opowiadaj, co u ciebie?"

czad

no to opowiadaj

buziaki dla tego pana

prawie jak mój
jakie miasto?

gwóźdź ale nie mogę podać linka

dla dentysty co umie zabić nudę

opowiadaj opowiadaj

mój dentysta blusa śpiewał

tfu znaczy sie fałszował

:ktiwmr stęszew, ale już tu nie przyjmuje mój życiowy dramat, muszę znaleźć innego

:dziadek

nie wyszło re dla :dziadka to się domyśl co tam miało być

szkooooda.. tacy to skarb

zawsze wiedziałem ,ze studenciny to boroczki strachliwe

, a zwłaszcza ostatni tekst

całość -
"pracować paszczą" -
trociny :-> (znam to uczucie)
ostatni tekst -

Pozazdrościć, ja mam gorsze wspomnienie.....
Jakis czas temu plomba mi wypadła, więc poszedłem do dentysty.
Siadam sobie, pytam czy moge znieczulenie, on odpowiada ze najpierw sprawdzi co sie dzieje. Popatrzł, postukał, powiedział ze nie trzeba, nie będzie boleć.
Ja spokojny sobie siedze, cos mi wiertłem robi, nawet nic nie czuć.
W pewnym momencie poczułem straszny ból, facet wyjął wiertło, ja sie zwijam z bólu, a ten sie na mnie patrzy jak idota.....
Po jak juz przestałem sie zwijać, powidział, najgłupsze co mógł powiedzieć: "bolało?", ja ze wściekłością odpowiadam, że jak jasna cholera, on na to: "No to teraz sie zesrasz, bo złamałem i musze rwać......"

Tym razem na szczęści dał mi znieczulenie i obyło się bez katuszy (bolało i tak :/). Co nie zmienia faktu ze więcej do niego nie pójde...

"zrobię co w mojem mocy" :

"No, to opowiadaj, co u Ciebie?" fav text