Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…BO POWAGA ZABIJA POWOLI

Forum > Kawały Mięsne > Małżeństwo doskonałe (2)
lujeran
lujeran - exSuperbojownik · przed dinozaurami
Początek był TU

Dziś ciąg dalszy dramatycznych wydarzeń...


Nie wiem, czy dzień ślubu jest najważniejszy w życiu, ale na skali ważności zapewne sąsiaduje z dniem śmierci, przynajmniej jeśli chodzi o natłok emocji.
Oczywiście pomijam linoskoczków, bo oni codziennie balansują wysoko nad przepaścią, ale robią to, by zarobić pieniądze. Żeniący się mężczyzna wręcz przeciwnie.
Ponoć umierającemu przelatuje przed oczami całe jego życie w kolorowych fotosach o wysokiej rozdzielczości.
Mogę państwa zapewnić, że zmierzający ku ślubnej gilotynie widzi z niezwykłą wyrazistością skumulowane w tym dniu jak na ironię wszystkie możliwości choćby czasowego odroczenia wyroku.
Na przykład przejeżdżający tramwaj. Przecież wystarczyłby pomyślny podmuch wiatru a welon narzeczonej wkręciłby się w jego koła, prawda? Rzecz jasna, nie chodzi mi o to o czym państwo myślą, lecz o to, że szanująca się narzeczona bez welonu do ślubu nie pójdzie.
Albo taki piorun. Grzmi czasem toto jakby mu płacili, a nawet dziecka nie wystraszy, bo małe nie takie rzeczy ma w komputerze. A przecież mógłby uderzyć w kościół wyznaczony na miejsce egzekucji i wywołać jaki taki pożar. Itd., itd.
Niestety zarówno w dniu śmierci, jak i ślubu mamy do czynienia z projekcjami na ogół bezproduktywnymi. Zbyt wiele czynników jest zainteresowanych, by dopełniło się nasze przeznaczenie. Kismet.
Nasz najważniejszy dzień był jednocześnie dniem pierwszego poważnego zgrzytu w trybach zapowiadanej jako szczęśliwa koegzystencji.
Ziarnko piasku pojawiło się przed południem w drzwiach mieszkania, w którym wraz z gośćmi czekaliśmy na wymarsz do kościoła. Drużba co prawda usiłował wypchnąć je na zewnątrz, ale interweniowała panna młoda, która po chwili doprowadziła do mnie jakąś przedziwną postać nieokreślonego wieku i płci, za to w nieprzyzwoicie śmiesznym kapeluszu na głowie.
Ucieszyłem się sądząc, że to firma organizująca wesele przysłała dla urozmaicenia oczekiwania australijską aborygenkę przebraną za Jożina z bażin. Narzeczona jednak zgromiwszy mnie wzrokiem przedstawiła toto jako... swoją mamusię...
Stanowczo odmówiłem przyjęcia tej informacji dodając, że owszem, jako człowiek wykształcony wierzę w ewolucję, ale przecież nie do tego stopnia.
Niestety żaden z zebranych gości nie podzielił mego zdania. Najwyraźniej zbyt wcześnie zaczęliśmy podawać drinki.
Gdy spazmy narzeczonej wprawiły w niepokojące drgania lekką konstrukcję budynku, do akcji wkroczyła rzeczona mamusia.
Spojrzała na mnie z nieukrywaną pogardą i zapowiedziała, nawet dość zrozumiałym językiem, że ktoś, kto zbałamucił jej dziewczę, nie może liczyć na pobłażliwość.
Dało mi to trochę do myślenia, bo choć z jednej strony niechęć najbliższej rodziny stwarza pewien dyskomfort w całokształcie pożycia, to z drugiej, muszę przyznać, pochlebiła mi opinia bałamuta.
W tym wszystkim umknęło mi to „dziewczę”. Może i dobrze, bo nie lubię zdumiewać się na kilka tematów jednocześnie.
Myślałem, że na tym się skończy, ale nic z tego. Słowa przyszłej teściowej usłyszała przebywająca opodal moja mamusia, która poczuła się w obowiązku sarknąć, że jej syn najwyraźniej na starość mocno spuścił z tonu, bo już lepsze za pirze wyrzucała z sypialni jedynaka.
Matka narzeczonej przybrała minę „a la prezydent” i wyfukała, że nie chce mieć nic wspólnego z zięciem z takiego domu, w którym rodzicielka patronowała rui i poróbstwu.
Niestety trudno było oczekiwać spełnienia tych obietnic, albowiem należały one do uświęconego tradycją godowego rytuału naczelnych.
Panie rozochociły się zadziwiając gromadkę gości doskonałą wzajemną orientacją co do zajęć wykonywanych we wczesnej młodości, pochodzeniu społecznym, wartości rynkowej itp.
Tak strosząc radośnie piórka wśród dobrotliwych przekomarzań umilały nam czas oczekiwania na właściwą ceremonię.
W końcu ruszyliśmy do kościoła.
Przechodząc przez jezdnię skonstatowałem smutno, że jesteśmy permanentnie okłamywani przez media. Z cytowanych często przez nie danych statystycznych wynikało, że na tym przejściu powinno potrącić nas 2,87 samochodu prowadzonego przez pijanego kierowcę. Tymczasem w zasięgu wzroku nie pojawił się żaden. Jeszcze jeden dowód, że na pijakach nie można polegać.
Doszliśmy więc cało do kościoła, gdzie oczekiwał nas spacyfikowany przez narzeczoną ksiądz, dziś w znacznie lepszym humorze, gdyż odbył wcześniej poważne kolokwium z drużbą, któremu pozostawiłem sprawy marności doczesnych, chcąc skupić się na duchowym wymiarze sakramentu.
Początki ceremonii były trudne, gdyż ksiądz, chcąc ustalić tożsamość sprawców, pytał o imiona.
Pewnym zaskoczeniem było dla mnie, że moja przyszła żona ma na imię Aniela. Dotąd bowiem przedstawiała się jako Eleonora. Zdecydowanie mniejszą wagę przykładała do faktu, że mnie nie jest na imię Cyprian, lecz Antoni. Cóż, kobiety bywają czasem nieczułe.
Najgorsze, że wyszło to na jaw w trakcie składania przysięgi małżeńskiej przez co moje naturalne zdumienie zostało przez narzeczoną uznane za zbrodnicze wahanie. Jeszcze gorzej, że postanowiła działać. Chcąc pomóc mi w podjęciu decyzji, usiłowała kopnąć mnie w kostkę, tam bowiem anatomia przeciętnego mężczyzny umiejscawia centrum decyzyjne. Niestety, zaplątała się w obszerną, ślubną suknię, źle obliczyła kąt tudzież odległość, więc w kostkę oberwał ksiądz.
Nawet zaprawiony w bojach organista nie był w stanie zwyczajowym hymnem „Veni creator spiritus” zagłuszyć ryku trafionego zgrabnym pantofelkiem duszpasterza. Księżowskie „k*** mać!” zagrzmiało jak armatni wystrzał pod sklepieniem świątyni, płosząc drzemiące tam po sutym śniadaniu pucułowate aniołki.
Pewne zdumienie może budzić fakt, iż mimo obecności kilkudziesięciu pań, tylko mamusia mojej narzeczonej wzięła ów okrzyk do siebie. Roztrąciwszy stadko zmartwiałych ze zgrozy ministrantów, z okrzykiem „co było, a nie jest, nie pisze się w rejestr” ruszyła jak rozjuszony byk z Pampeluny w kierunku celebransa. Zdumiewająco łatwo wymogła na nim zmianę okrzyków na bardziej odpowiednie dla jego powołania. Po kilku trafieniach torebką jęczał absolutnie prawidłowo „Jezus Maria, Jezus Maria...”
Nic już nie stało na przeszkodzie, by dokończyć uroczystości, ale ponieważ nikt nie mógł sobie przypomnieć, kto przysięgę złożył a kto nie, druhny panny młodej z miejscowego koła feministek obstawiły wyjścia, zaś trzy najżwawsze wymogły na katabasie oświadczenie, że obie przysięgi słyszał.
Oczywiście, że słyszał. W obliczu przeważających sił wroga zadawanie zwyczajowego pytania „czy ktoś zna przyczyny, dla których to małżeństwo nie może zostać zawarte?” uznał za obarczone zbyt wysokim stopniem ryzyka.
Ogłoszono nas mężem i żoną.

--
Podpisz=pomóż! https://ratujmyhematologie.pl/

Jaiwo
Jaiwo - Superbojowniczka · przed dinozaurami

--
Mądre myśli często mnie prześladują, ale ja biegam szybciej niż one

organek
organek - Superbojownik · przed dinozaurami
leżę i kwiczę

--
...na górze róże, fiołki na dole, tak mi się nie chce, że ja pierd*lę...

forewa
forewa - Superbojowniczka · przed dinozaurami

--
chwilowo nie posiadam

Samorodek

Za młodą parę

--
Gwóźdź, żeby się przebić dostaje w łeb, a człowiek żeby się przebić, musi czasem dostać porządnie w dupę.

Hej, a może by tak wstawić swoje zdjęcie? To łatwe proste i szybkie. Poczujesz się bardziej jak u siebie.
Lady_dragonde - Superbojowniczka · przed dinozaurami
dobrze, że postanowiłam w celibacie umrzeć, to mi się żaden chłop nie przerazi po lekturze.. toż to powinno być ocenzurowane!



Zawsze podziwiałam Twoje rysunki, teraz dla opowiadanek...


--
the winner takes it all...

pleban2

--
"Nieudana to uczta co się kończy przytomnie, Jeśli goście w otchłanną nie zapadną się głąb, Kiedy jeden za drugim zdoła sobie przypomnieć Komu nakładł po pysku, kto mu złamał nos, wybił ząb."

Hej, a może by tak wstawić swoje zdjęcie? To łatwe proste i szybkie. Poczujesz się bardziej jak u siebie.

--
;)

i3odzio
i3odzio - Superbojownik · przed dinozaurami

--

Kobieta rozbawiona to kobieta zdobyta :D

Rupertt
Rupertt - Fajranttoholik · przed dinozaurami


że się tak oględnie wyrażę

--
ryćk'n'rotfl

steel8
steel8 - Superbojownik · przed dinozaurami

--
"Nie wiem jak Ty to widzisz, ale jak dla mnie to Ty złoty mężczyzna jesteś. Twoja kobieta musi mieć z Tobą niebo na ziemi." by Slawx

waber
waber - Superbojowniczka · przed dinozaurami

--
Zaufanie jest dobre - kontrola jeszcze lepsza ;)

-uki-
-uki- - Superbojownik · przed dinozaurami
czekam na ciąg dalszy... jak dotąd jeden wielki

Hej, a może by tak wstawić swoje zdjęcie? To łatwe proste i szybkie. Poczujesz się bardziej jak u siebie.
hibernia - Superbojowniczka · przed dinozaurami

, wodzu

AyA_Mrau
AyA_Mrau - różowa grzywa · przed dinozaurami

--

Hej, a może by tak wstawić swoje zdjęcie? To łatwe proste i szybkie. Poczujesz się bardziej jak u siebie.
Cwaniak - Superbojownik · przed dinozaurami
no po prostu rewelacja. Uwielbiam takie rzeczy

Hej, a może by tak wstawić swoje zdjęcie? To łatwe proste i szybkie. Poczujesz się bardziej jak u siebie.
zenkowik - Superbojownik · przed dinozaurami
x 777

--
Jeśli nie masz po co żyć, żyj na złość innym.

Bzyykol
Bzyykol - Superbojownik · przed dinozaurami

to gratulować, czy kondolencje składać?

--
Boże, daj mi czystość i powściągliwość. Ale jeszcze nie teraz...

Hej, a może by tak wstawić swoje zdjęcie? To łatwe proste i szybkie. Poczujesz się bardziej jak u siebie.
amarka - Kochanica Francuza · przed dinozaurami
:rotlf

--

Hej, a może by tak wstawić swoje zdjęcie? To łatwe proste i szybkie. Poczujesz się bardziej jak u siebie.
discordia - Naturalne Dobro Mazowsza · przed dinozaurami

--
***** ***

Hej, a może by tak wstawić swoje zdjęcie? To łatwe proste i szybkie. Poczujesz się bardziej jak u siebie.
luckydar - Superbojownik · przed dinozaurami


--
Nie rób komuś dobrze, nie będzie Ci źle.

QuietC
QuietC - Stara Gwardia · przed dinozaurami
Na główną

Hej, a może by tak wstawić swoje zdjęcie? To łatwe proste i szybkie. Poczujesz się bardziej jak u siebie.
...



rewelacja
Forum > Kawały Mięsne > Małżeństwo doskonałe (2)
Aby pisać na forum zaloguj się lub zarejestruj