Ja dzisiaj rano zamiast komórki wpakowałem do teczki pilota od TV...

Heh, ja wczoraj posypałem ulicę przed domem, żeby się śnieg i lód roztopił.

Posypałem, a jakże. Cukrem...

Kapnąłem się dopiero, jak osoliłem herbatę

schowałam czajnik do lodówki

Wyszedłem się odlać na klatkę ( schodową, żeby nie było...)

Po nocnej kolacji, ok godziny 2:00, schowałem pieczywo do lodówki.

Czajnik i pilot od tv w lodówce to standard.

W lodówce były już klucze do mieszkania i książki a standardem jest wsiąść świadomie do tramwaju, którym jeździłem kiedyś do pracy (w celu późniejszej przesiadki) i pojechać do biura poprzedniej firmy. Łapie o co chodzi dopiero jak wysiadam....

Koleżanka żony mej wczoraj odśnieżała samochód przed domem.
Długo odśnieżała, bo cały łyk-end stał na dworzu, a sypało ostro.
Jak odśnieżyła, poszła odśnieżać kolejny, gdyż odśnieżyła nie swój.

Dzisiaj łyknałem SŁONEJ herbaty :P Proces wstawania i solenia herbaty - przemiczlcze

Ogarniałem ogólny bałagan po imprezowy. W jednej ręce kanapka w drugiej śmieci. Kanapka do kosza... Śmieci na szczęcie poleciały za chwilę w ślad za kanapką.

Poszukiwanie lodówki w łazience, a łyżeczka w koszu i opakowanie w zlewie to normalka )

naczynia wyniesione po kolacji do łazienki, wyrzucenie produktu przy jednoczesnym pozostawieniu opakowania, usiłowanie jechania na ręcznym rano do roboty, posolenie herbaty (ble!), próba odpalenia ołówka zamiast papierosa, strzepywanie papierosa na płytę cd lub do kubka z herbatą, wrzucenie bielizny do kosza na śmieci zamiast do kosza z praniem w łazience, przechylanie kubka z herbatą zanim dosięgnął ust...jak sobie przypomnę coś jeszcze, to wrzucę - narazie jestem zamotana...

Nasypanie sobie psiej karmy zamiast chrupek

Lekarstwo: jedna łyżeczka do herbaty, zaparzyłem herbatę i wlałem tę łyżeczkę do niej.

Pozbierałam wyschnięte pranie i zaniosłam do... kosza na brudy.
Szukałam potem zawzięcie, bo chciałam prasować

Albo tak: torebka w garść, klucze też, wrzucam torbę do samochodu od strony pasażera, klucze (od domu i samochodu) do niej, wciskam przycisk blokujący drzwi i je zamykam... a potem stoję jek debil między zamkniętym samochodem, a zamkniętym domem i zastanawiam się, co zrobiłam...

Umycie włosów odżywką bądź żelem pod prysznic - standard. Odwrotnie też.
Umycie zębów kremem do rąk - a fujjjj!

Zagrzanie dziecku mleka i wstawienie go do lodówki.

Smażenie naleśników (bo często robię obiad dla dzieci przed wyjazdem do pracy) na płynie do mycia naczyń - dobrze, że przy pierwszym zapach mnie otrzeźwił.

Odcedzenie zupy do zlewu - pomyliłam garnki, chodziło w założeniu o makaron.

Ja ostatnio osłodziłem sobie herbatę ... kawą