„Melanżowe przesłanie”
Kiedy budzę się rano i marzę o kefirze,
A nie ma go w lodówce i nikt go nie przywiezie,
To inny jest też sposób na kaca po imprezie,
A jest to zimny browar co pełni rolę klina,
I nie mam moralniaka choć wmawia mi dziewczyna,
Bo jedna jest prawda i jej się nie wypieram,
Ja kocham melanżować gdy życie mi doskwiera,
Przede mną bez wątpienia menela jest kariera.
Melanż moim celem i temu się oddaję,
Gdy jestem na imprezie to granic nie uznaję,
Leci browar za browarem i nie liczę ile,
Mój apetyt rośnie jak rosną promile.
Wracając znów z melanżu sąsiada mijam z bloku,
Mówię mu dzieńdobry lecz unikam jego wzroku,
A potem jak mam szczęście to trafiam kluczem w zamek,
Zasypiam mając w głowie tłum pięknych, roztańczonych z imprezy koleżanek,
I koło się zamyka bo wstać już przyszła pora,
Teleekspres znów mnie budzi wprost z telewizora,
I nowy dzień zaczynam szeroko uśmiechnięty,
Bo znowu będę dążył do tej jedynej puenty.
Melanż moim celem i temu się oddaję,
Gdy jestem na imprezie to granic nie uznaję,
Leci browar za browarem i nie liczę ile,
Mój apetyt rośnie jak rosną promile.
Jestem jaki jestem, morał jest więc krótki,
Nigdy nie odmawiam zimnej, czystej wódki,
Piję i się bawię lub też topię smutki,
Zawsze też pamiętam, że moim priorytetem,
Jest się sponiewierać bo jestem facetem,
To moje przeznaczenie i walczyć z tym nie można,
Bo tak jak zawsze ważna jest dla mnie piłka nożna,
Tak moim Świętym Gralem zawsze melanż będzie,
Przesłanie to prawdziwe słychać niemal wszędzie.
Melanż moim celem i temu się oddaję,
Gdy jestem na imprezie to granic nie uznaję,
Leci browar za browarem i nie liczę ile,
Mój apetyt rośnie jak rosną promile.
Kiedy budzę się rano i marzę o kefirze,
A nie ma go w lodówce i nikt go nie przywiezie,
To inny jest też sposób na kaca po imprezie,
A jest to zimny browar co pełni rolę klina,
I nie mam moralniaka choć wmawia mi dziewczyna,
Bo jedna jest prawda i jej się nie wypieram,
Ja kocham melanżować gdy życie mi doskwiera,
Przede mną bez wątpienia menela jest kariera.
Melanż moim celem i temu się oddaję,
Gdy jestem na imprezie to granic nie uznaję,
Leci browar za browarem i nie liczę ile,
Mój apetyt rośnie jak rosną promile.
Wracając znów z melanżu sąsiada mijam z bloku,
Mówię mu dzieńdobry lecz unikam jego wzroku,
A potem jak mam szczęście to trafiam kluczem w zamek,
Zasypiam mając w głowie tłum pięknych, roztańczonych z imprezy koleżanek,
I koło się zamyka bo wstać już przyszła pora,
Teleekspres znów mnie budzi wprost z telewizora,
I nowy dzień zaczynam szeroko uśmiechnięty,
Bo znowu będę dążył do tej jedynej puenty.
Melanż moim celem i temu się oddaję,
Gdy jestem na imprezie to granic nie uznaję,
Leci browar za browarem i nie liczę ile,
Mój apetyt rośnie jak rosną promile.
Jestem jaki jestem, morał jest więc krótki,
Nigdy nie odmawiam zimnej, czystej wódki,
Piję i się bawię lub też topię smutki,
Zawsze też pamiętam, że moim priorytetem,
Jest się sponiewierać bo jestem facetem,
To moje przeznaczenie i walczyć z tym nie można,
Bo tak jak zawsze ważna jest dla mnie piłka nożna,
Tak moim Świętym Gralem zawsze melanż będzie,
Przesłanie to prawdziwe słychać niemal wszędzie.
Melanż moim celem i temu się oddaję,
Gdy jestem na imprezie to granic nie uznaję,
Leci browar za browarem i nie liczę ile,
Mój apetyt rośnie jak rosną promile.