Na parkowej ławeczce w popołudniowym słońcu, siedzi starszy pan i przegląda spokojnie jakieś czasopismo.
Pech chce, że mały chłopczyk, którego za rączkę prowadzi tatuś, zapatrzony w starszego pana, przewraca się obok ławki na asfalt.
- Ałłłaaaaa! - płacząc woła malec.
- Patrz pod nogi na drugi raz - mówi ojciec - podnosząc synka do góry.
- Skaaaleeeeczyyyyłem się i leeeeci mi kreeeew!
- Pokaż mi tą ranę!
W tym momencie starszy pan widzący całe zajście mówi:
- Proszę poślinić chusteczkę i mu to delikatnie przetrzeć! Ślina zawiera w sobie doskonałe właściwości odkażające!
- Tak pan radzi?
- Naturalnie! Niech pan popatrzy na psy...Potrafią lizaniem wyleczyć sobie każdą ranę.
- Niby tak! Ale gdyby to tak miało działać to znam w firmie osoby, które w ten sposób wyleczyły by swoim szefom nawet hemoroidy!
Pech chce, że mały chłopczyk, którego za rączkę prowadzi tatuś, zapatrzony w starszego pana, przewraca się obok ławki na asfalt.
- Ałłłaaaaa! - płacząc woła malec.
- Patrz pod nogi na drugi raz - mówi ojciec - podnosząc synka do góry.
- Skaaaleeeeczyyyyłem się i leeeeci mi kreeeew!
- Pokaż mi tą ranę!
W tym momencie starszy pan widzący całe zajście mówi:
- Proszę poślinić chusteczkę i mu to delikatnie przetrzeć! Ślina zawiera w sobie doskonałe właściwości odkażające!
- Tak pan radzi?
- Naturalnie! Niech pan popatrzy na psy...Potrafią lizaniem wyleczyć sobie każdą ranę.
- Niby tak! Ale gdyby to tak miało działać to znam w firmie osoby, które w ten sposób wyleczyły by swoim szefom nawet hemoroidy!
--
Gwóźdź, żeby się przebić dostaje w łeb, a człowiek żeby się przebić, musi czasem dostać porządnie w dupę.