Na UZ, jak chyba na większości uczelni, wykładowca nosi przypięty do kołnierza mikrofon połączony z nadajnikiem noszonym na pasku. Ten system umożliwia odpowiednie nagłośnienie sali.
Profesor L. jako jedyny z dotychczas mi poznanych wykładowców robi przerwę w trakcie wykładu (gdy wykład jest dłuższy - trwa dwie godziny - większość wykładowców pomija przerwę, zamiast tego kończąc wykład odpowiednio wcześniej). Po 45 minutach mówienia wychodzi na chwilę, po czym wraca i przez kolejne trzy kwadranse kontynuuje wykład.
W poniedziałek było jak zwykle. Po 45 minutach profesor zarządził przerwę i wyszedł z sali. Studenci odpoczywają, śpią, grają w karty, czytają coś - zupełnie tak, jakby wykład trwał dalej. W pewnym momencie cała sala wybucha gromkim śmiechem.
Co się stało? Z głośników poszedł czysty, niezakłócony głos uderzającego w coś silnego strumienia cieczy. Profesor wychodząc z sali udał się do "świątyni dumania", zapominając wyłączyć system nadawczy podłączony do mikrofonu...
Profesor L. jako jedyny z dotychczas mi poznanych wykładowców robi przerwę w trakcie wykładu (gdy wykład jest dłuższy - trwa dwie godziny - większość wykładowców pomija przerwę, zamiast tego kończąc wykład odpowiednio wcześniej). Po 45 minutach mówienia wychodzi na chwilę, po czym wraca i przez kolejne trzy kwadranse kontynuuje wykład.
W poniedziałek było jak zwykle. Po 45 minutach profesor zarządził przerwę i wyszedł z sali. Studenci odpoczywają, śpią, grają w karty, czytają coś - zupełnie tak, jakby wykład trwał dalej. W pewnym momencie cała sala wybucha gromkim śmiechem.
Co się stało? Z głośników poszedł czysty, niezakłócony głos uderzającego w coś silnego strumienia cieczy. Profesor wychodząc z sali udał się do "świątyni dumania", zapominając wyłączyć system nadawczy podłączony do mikrofonu...
--
"Real men use telnet on port 80."