Mój teść jest myśliwym. Zwykle do lasu wybiera sie w grupie - raźniej i przyjemniej, a zwłaszcza po... No i razu pewnego któremus trafił się ładny dzik. Po wypatroszeniu i rzuceniu do bagaznika, stoją sobie przy aucie i kolega wyciągą małą buteleczkę:
-no to pod tego dzika
i podaje mojemu teściowi. Ten przechyla, próbuje sie napić i nic.
- co mi tu dałeś? puste, nic, nie leci - mówi z pretensją
- jak to nic - sprawdza kolega - przecież dopiero, co otwierałem. Brandy. Kuzynka mi z Francji przywiozła. Pociągnij mocniej.
No to teść zrobił jak mu kazali i pociągnał. Jak pociągnął, tak szyko zaczął pluć, kląć i oskarżać o otrucie. W sumie chodziło o:
- co żeś mi tu dał? Jakieś gó...no perfumowane. Tego się pić nie da!
- jak to nie da? Brandy z Francji?
- poświeć tu latarką - poczytamy, co to za brandy.
świecą, czytają a tam pisze "after shower..".....
-no to pod tego dzika
i podaje mojemu teściowi. Ten przechyla, próbuje sie napić i nic.
- co mi tu dałeś? puste, nic, nie leci - mówi z pretensją
- jak to nic - sprawdza kolega - przecież dopiero, co otwierałem. Brandy. Kuzynka mi z Francji przywiozła. Pociągnij mocniej.
No to teść zrobił jak mu kazali i pociągnał. Jak pociągnął, tak szyko zaczął pluć, kląć i oskarżać o otrucie. W sumie chodziło o:
- co żeś mi tu dał? Jakieś gó...no perfumowane. Tego się pić nie da!
- jak to nie da? Brandy z Francji?
- poświeć tu latarką - poczytamy, co to za brandy.
świecą, czytają a tam pisze "after shower..".....