Rok 2012
Armia odrodzonego imperium rosyjskiego podbiła już prawie całą Europę.
Ostatnie niedobitki NATO rozpaczliwie bronią się na Skale Gibraltarskiej.
Generalissimus Putin podchodzi do ogromnej mapy kontynentu i z dumą spogląda na swoje zdobycze.
- Wszystko moje! - mruczy z zadowoleniem Nagle jego uwagę przykuwa niewielka żółta plamka w Przywiślańskim Kraju.
Zadowolenie generalissimusa w mgnieniu oka zmienia się we wściekłość.
- Co to jest! - cedzi ze złości poczerwieniały Putin.
Cały sztab generalny zamarł strwożony w bezruchu. Nikt nie ośmielił się przerwać tej złowieszczej ciszy.
- Co to q....wa jest! - wrzasną Putin.
Na te słowa wystapił głównodowodzący marszałek i bijąc wiernopoddańcze pokłony z duszą na ramieniu odpowiedział:
- Wybaczcie wasza dostojność, to ci Wietnamczycy ciągle nie dają się przepędzić z warszawskiego Stadionu.
Armia odrodzonego imperium rosyjskiego podbiła już prawie całą Europę.
Ostatnie niedobitki NATO rozpaczliwie bronią się na Skale Gibraltarskiej.
Generalissimus Putin podchodzi do ogromnej mapy kontynentu i z dumą spogląda na swoje zdobycze.
- Wszystko moje! - mruczy z zadowoleniem Nagle jego uwagę przykuwa niewielka żółta plamka w Przywiślańskim Kraju.
Zadowolenie generalissimusa w mgnieniu oka zmienia się we wściekłość.
- Co to jest! - cedzi ze złości poczerwieniały Putin.
Cały sztab generalny zamarł strwożony w bezruchu. Nikt nie ośmielił się przerwać tej złowieszczej ciszy.
- Co to q....wa jest! - wrzasną Putin.
Na te słowa wystapił głównodowodzący marszałek i bijąc wiernopoddańcze pokłony z duszą na ramieniu odpowiedział:
- Wybaczcie wasza dostojność, to ci Wietnamczycy ciągle nie dają się przepędzić z warszawskiego Stadionu.
--