Rzecz dzieje się w samolocie, w kabinie pilotów. Kapitan jest Żydem, a pierwszy oficer - Chińczykiem. Lecą razem pierwszy raz i po 30 minutach milczenia staje się jasne, że nie będzie to przyjaźń na całe życie. W końcu odzywa się kapitan:
- Nie lubię Chińczyków.
- Naplawdę, dlaciego? - pyta pierwszy oficer
- Bo zbombardowaliście Pearl Harbor.
- Nie, nie, to nie my, to Japońcici.
- Japońce, Chinole, Wietnamce - nieważne... jedno i to samo.
Po kolejnej półgodzinnej ciszy odzywa się pierwszy oficer:
- Nie lubiem Zidów.
- Dlaczego niby?
- Zidzi ziatopili Titanika.
- Nie, nie, nikt nie zatopił Titanika, to była góra lodowa (ang. iceberg).
- Iceberg, Goldberg, Rosenberg - niewaźne... jedno i to siamo.
Pewien człowiek chciał pożyczyć krowę od bogatego sąsiada. W tym celu posłał służącego ze stosownym liścikiem.
Sąsiad akurat zabawiał jakichś ważnych gości, tak więc wziął list i wstydząc się swego analfabetyzmu, zaczął udawać, że czyta. Przybrawszy poważną minę "przeczytał" potakując głową i rzekł
- Tak, oczywiście. Zaraz przyjdę.
Pewien Chińczyk, kawaler, miał restaurację oferującą narodowe specjały. Pewnego pięknego dnia poznał piękną chińską dziewicę i ożenił się z nią. Przyszła pora na noc poślubną. Pan młody zaproponował, aby jego oblubienica sama wybrała formę, w jakiej chce stracić cnotę.
- Czcigodny mężu, nigdy nie uprawiałam seksu, ale dużo czytałam o tym. Może 69?
- 69? Chcesz wołowiny z brokułami?
Pewien nauczyciel przygotowywał się do ważnego egzaminu państwowego. Jego żona nie mogła się nadziwić jego zdenerwowaniu.
- Spójrz na siebie, głuptasie! Myślisz, że tak trudno napisać esej? Spróbuj urodzić dziecko!
- Kobiecie łatwiej urodzić dziecko, bo nosi jej w brzuchu. - odparł mąż - A ja mam pusto w głowie, jak więc mam cokolwiek mądrego napisać?