Jako, ze my "darmozjady-studenty" biedny narod jestesmy, to postanowilismy sie gdzies zatrudnic, traf chcial, ze ksiazeczka sanepidowska potrzebna byla, no wiec udalismy sie z funflami do sanepidu, gdzie strasznie (nie)mila pani poinformowala nas, ze mamy sobie zakupic ksiazeczki i wymazy (moze nie bede sie "WGLEBIAL" w szczegoly, chyba kazdy wie gdzie trzeba takowy wymaz wlozyc). Z ksiazeczka poszlo gladko, natomiast sprawa nie byla juz taka prosta z wymazem... kumple weszli do apteki.. nie bylo ich pare minut, po czym wychodzac, mieli na twarzy banany wielkosci czikłity. Okazalo sie, ze starsza pani farmaceutka nie wiedziala co to wymazy.. no coz.. po dosc dlugiej probie tlumaczenia w koncu cos jej zaswitalo i chciala sprzedac kumplom paczke 100 sztuk patyczkow do uszu...... jakiz ten kraj piekny
Kolejny, dzis zaslyszany - odbywa sie wyklad, prowadzi jakis profesorek, za naglosnienie sluzyla mala sluchaweczka przypieta do garnituru (cos a'la BigBroother). Facet nagle wychodzi i zonk - zapomnial sobie wylaczyc ustrojstwa, po chwili w glosnikach auli slychac rozmowe, a jej tesc mniej wiecej taka:
"Ty, wez no udaj, ze cos potrzebujesz i wejdz na sale, tam taka fajna dupa w pierwszym rzedzie siedzi".
Stado rozbawionych studentow juz chyba potraficie sobie wyobrazic.
Pozdrawiam
PS. nie bijcie mocno za ogonki - nie moglem
Kolejny, dzis zaslyszany - odbywa sie wyklad, prowadzi jakis profesorek, za naglosnienie sluzyla mala sluchaweczka przypieta do garnituru (cos a'la BigBroother). Facet nagle wychodzi i zonk - zapomnial sobie wylaczyc ustrojstwa, po chwili w glosnikach auli slychac rozmowe, a jej tesc mniej wiecej taka:
"Ty, wez no udaj, ze cos potrzebujesz i wejdz na sale, tam taka fajna dupa w pierwszym rzedzie siedzi".
Stado rozbawionych studentow juz chyba potraficie sobie wyobrazic.
Pozdrawiam
PS. nie bijcie mocno za ogonki - nie moglem