Na początku lat osiemdziesiątych XX wieku pewien znany niemiecki grafolog poprosił arcymistrza z Moskwy Jakowa Estrina - nawiasem mówiąc, mistrza świata w grze korespondencyjnej - aby ten zdobył mu autografy radzieckich mistrzów świata w celu poznania charakteru tych mistrzów po kształcie pisma. Estrin wziął się do roboty.
- Czekam na pana jutro o 10.35 w moim laboratorium - powiedział Michaił Botwinnik - Ale jeśli spóźni się pan choćby o minutę, nie dostanie pan autografu.
- Autograf? - zamyślił się Wasilij Smysłow - Nie pamiętam, żebym ostatnio dawał. Teraz odpoczywam z żoną, jutro gram w turnieju, pojutrze śpiewam w konserwatorium. Niech pan zadzwoni za miesiąc.
Michaił Tal, którego udało się znaleźć w szachowym klubie o drugiej w nocy w towarzystwie dziewczyn oraz dziennikarzy radia, telewizji i dwóch gazet, którym udzielał jednocześnie czterech różnych wywiadów, nie pytał, po co Estrinowi autograf, tylko od razu go dał. Co prawda okazało się, że w ręce miał papierosa i trzeba było powtórzyć procedurę.
- A Botwinnik się zgodził? A Smysłow? A Tal? Jeszcze się zastanowię. - odparł Tigran Petrosjan.
Borys Spasski mieszkał już w tym czasie na stałe w Paryżu. W rozmowie telefonicznej stwierdził:
- Bardzo pana lubię, Jakowie Borysewiczu, ale sam pan wie, że autografów i wywiadów radzieckim dziennikarzom nie daję.
Karpow odparł Estrinowi, że dzisiejszą normę - 15 autografów - już wypełnił, a jutro leci do Rio de Janeiro.
Garri Kasparow - wtedy jeszcze nie mistrz świata, ale było jasne, że wkrótce nim będzie - odparł:
- Przepraszam, ale tymi sprawami zajmuje się moja mama. Proszę się do niej zwracać.
Nazajutrz po pracowitym i męczącym dniu Jakow Estrin zadzwonił do swojego przyjaciela z Niemiec i zrelacjonował mu sprawę zdobywania autografów. Grafolog po wysłuchaniu perypetii Jakowa Borysewicza podziękował uprzejmie:
- Bardzo dziękuję, autografy teraz już nie są potrzebne.
*****
W poprzednim odcinku cdn.
Pozdrawiam,
- Czekam na pana jutro o 10.35 w moim laboratorium - powiedział Michaił Botwinnik - Ale jeśli spóźni się pan choćby o minutę, nie dostanie pan autografu.
- Autograf? - zamyślił się Wasilij Smysłow - Nie pamiętam, żebym ostatnio dawał. Teraz odpoczywam z żoną, jutro gram w turnieju, pojutrze śpiewam w konserwatorium. Niech pan zadzwoni za miesiąc.
Michaił Tal, którego udało się znaleźć w szachowym klubie o drugiej w nocy w towarzystwie dziewczyn oraz dziennikarzy radia, telewizji i dwóch gazet, którym udzielał jednocześnie czterech różnych wywiadów, nie pytał, po co Estrinowi autograf, tylko od razu go dał. Co prawda okazało się, że w ręce miał papierosa i trzeba było powtórzyć procedurę.
- A Botwinnik się zgodził? A Smysłow? A Tal? Jeszcze się zastanowię. - odparł Tigran Petrosjan.
Borys Spasski mieszkał już w tym czasie na stałe w Paryżu. W rozmowie telefonicznej stwierdził:
- Bardzo pana lubię, Jakowie Borysewiczu, ale sam pan wie, że autografów i wywiadów radzieckim dziennikarzom nie daję.
Karpow odparł Estrinowi, że dzisiejszą normę - 15 autografów - już wypełnił, a jutro leci do Rio de Janeiro.
Garri Kasparow - wtedy jeszcze nie mistrz świata, ale było jasne, że wkrótce nim będzie - odparł:
- Przepraszam, ale tymi sprawami zajmuje się moja mama. Proszę się do niej zwracać.
Nazajutrz po pracowitym i męczącym dniu Jakow Estrin zadzwonił do swojego przyjaciela z Niemiec i zrelacjonował mu sprawę zdobywania autografów. Grafolog po wysłuchaniu perypetii Jakowa Borysewicza podziękował uprzejmie:
- Bardzo dziękuję, autografy teraz już nie są potrzebne.
*****
W poprzednim odcinku cdn.
Pozdrawiam,
--
Pietshaq na YouTube