Kraków Balice . Do rejsowego samolotu do Warszawy wchodzi naj*bany jak drabina główny pilot. Ciężko siada na fotelu i najwyraźniej szykuje się do spania. Nagle odwraca głowę i spogląda na jeszcze bardziej naj*banego, wtaczającego się do kokpitu pierwszego oficera, który własnie rozbija sobie ryj o drążki sterownicze :
- Ku*fa Józek - z przyganą w głosie mówi kapitan -Miałeś nie chlać od rana. Dzisiaj była moja cholej.
- Spochojnie - bełkocze pierwszy - Doledzimy.
- Ja wiem, że doledzimy, tylko chto w Warszawie będzie samochód profadził ?
****
Znana feministka stoi na ślubnym kobiercu. Tłum reporterów, no bo to wydarzenie szczególne, tym bardziej, że pan młody ma metr czterdzieści i sięga przyszłej małżonce do ramienia. Jeden z dziennikarzy z mikrofonem w ręku nieśmiało podchodzi do młodej pary :
- Pani Kazimiero, Pani taka przeciwniczka mężczyzn ? Jak do tego doszło ? Wychodzi pani za mąż z miłości czy z rozsądku ?
- Ż jakiej miłoszci, ż jakiego rozsządku. Wszystkie chłopy to jedno wielkie gówno. A ja szobie ż tego gówna wybrałam najmniejszy kawałek.
****
Lublin. Sklep przy Kunickiego, godzina 06:23
- Dwa wina i butelkę Coca coli. - prosi ekspedientkę nieogolony, brzydko "pachnący" facet.
Godzina 07:11, ten sam gość.
- Dwa wina i butelkę Coca coli.
Godzina 08:24
- Dwa wina proszę i małego Sprita, bo Zdzisiek już się od tej Coca coli dwa razy porzygał
- Ku*fa Józek - z przyganą w głosie mówi kapitan -Miałeś nie chlać od rana. Dzisiaj była moja cholej.
- Spochojnie - bełkocze pierwszy - Doledzimy.
- Ja wiem, że doledzimy, tylko chto w Warszawie będzie samochód profadził ?
****
Znana feministka stoi na ślubnym kobiercu. Tłum reporterów, no bo to wydarzenie szczególne, tym bardziej, że pan młody ma metr czterdzieści i sięga przyszłej małżonce do ramienia. Jeden z dziennikarzy z mikrofonem w ręku nieśmiało podchodzi do młodej pary :
- Pani Kazimiero, Pani taka przeciwniczka mężczyzn ? Jak do tego doszło ? Wychodzi pani za mąż z miłości czy z rozsądku ?
- Ż jakiej miłoszci, ż jakiego rozsządku. Wszystkie chłopy to jedno wielkie gówno. A ja szobie ż tego gówna wybrałam najmniejszy kawałek.
****
Lublin. Sklep przy Kunickiego, godzina 06:23
- Dwa wina i butelkę Coca coli. - prosi ekspedientkę nieogolony, brzydko "pachnący" facet.
Godzina 07:11, ten sam gość.
- Dwa wina i butelkę Coca coli.
Godzina 08:24
- Dwa wina proszę i małego Sprita, bo Zdzisiek już się od tej Coca coli dwa razy porzygał
--
Brak_Sygnaturki