Teraz, gdy się to pisze i czyta, nie wydaje się to tak zabawne, żart należy do rodzaju "tego_się_nie_da_opowiedzieć". Na niegdysiejszej wycieczce klasowej do Zakopanego wszyscy zwiedzali obowiązkowy punkt turystyczny, tj. Krupówki. Pełno tam różnej maści stoisk gastronomicznych, dużych i małych, ale mniejsza o to. Kilka dziewczyn doznało takiej oto sytuacji. Jako że jedna z nich jest weganką, wynikają z tego różne zabawne sytuacje. Jako że zapach zachęcał, wszystkim zachciało się spróbować placków ziemniaczanych. Dla ułatwienia ponajmy imiona: (O)lka (weganka właśnie), (M)agda i (I)za.
O. - Izka, możesz zapytać tę panię, czy te placki są wegańskie?
Dziewczyny podeszły do paniusi i pada pytanie:
I. - Proszę pani, czy w tych jajkach nie ma placków?
Dziewczyny się śmieją, a Magda próbując ratować sytuację:
- Nie, nie, ona chciała zapytać, czy w tych plackach nie ma jajków!
Transakcja nie doszła do skutku...
O. - Izka, możesz zapytać tę panię, czy te placki są wegańskie?
Dziewczyny podeszły do paniusi i pada pytanie:
I. - Proszę pani, czy w tych jajkach nie ma placków?
Dziewczyny się śmieją, a Magda próbując ratować sytuację:
- Nie, nie, ona chciała zapytać, czy w tych plackach nie ma jajków!
Transakcja nie doszła do skutku...