Może powód mojego dzisiejszego porannego osłupienia i Was rozbawi.
Siedzę sobie dziś rano w prywatnej przychodni w Wawie i czekam na zabieg krioczegośtam (mają mi kostkę CO2 spryskiwać). Poniedziałek, więc podłoga czyściusieńka, panie na recepcji wypoczętę i uśmiechnięte, z głośniczków sączy się muzyczka, jednym słowem sielanka. W pewnym momencie do środka wkulał się żul, lekko kuśtykając wszedł do toalety. Po jakiejś chwili wyszedł, sprawdził czy zgasił światło po czym udał się do wyjścia z przychodni. Na odchodnym jeszcze rzucił do pań na recepcji:
- Dziękuję. Do widzenia!
Siedzę sobie dziś rano w prywatnej przychodni w Wawie i czekam na zabieg krioczegośtam (mają mi kostkę CO2 spryskiwać). Poniedziałek, więc podłoga czyściusieńka, panie na recepcji wypoczętę i uśmiechnięte, z głośniczków sączy się muzyczka, jednym słowem sielanka. W pewnym momencie do środka wkulał się żul, lekko kuśtykając wszedł do toalety. Po jakiejś chwili wyszedł, sprawdził czy zgasił światło po czym udał się do wyjścia z przychodni. Na odchodnym jeszcze rzucił do pań na recepcji:
- Dziękuję. Do widzenia!