Razem z moim Najmilejszym Hausgestapo tworzymy już od kilku lat patologiczny układ zwany przez niektórych badaczy podstawową komórką społeczną. Choć już nie najmłodsi, nadal jesteśmy rodziną na dorobku. Właśnie to praktykowane przez nas od czasu do czasu dorabianie się spowodowało, że w mniej więcej dwuletnim odstępie pojawiły się w domu dwa Potwory: Potwór Straszny, tj.: Starszy, P1, oraz Potwór Młodszy, P2. Choć w urzędowych papierach stoi coś zupełnie innego, to nazywamy je też – zgodnie z ich wolą, bo gdy nauczyły się już trochę mówić, to zaczęły się nam przedstawiać – Akak (P1) i Kongo (P2). Od kiedy pojawiły się w naszym życiu, nic już nie jest takie samo. Wszystko się zmieniło. Najbardziej – wygląd ścian, podłóg i drzwi… Ale również codzienna codzienność:
1. Jako że tresowaliśmy Potwory od początku, że spać mają iść stosunkowo wcześnie (kąpiel ok. 20.00 i do łóżek, najpóźniej o 21.00 cisza na morzu), to udało nam się już wykształcić w nich odpowiednie odruchy warunkowe. Ma to swe dobre strony – można wieczorkiem w spokoju zasiąść do komputera, poczytać JM , wysyłając emalię albo przez gg podtrzymać pozory szczątkowego życia towarzyskiego czy też popisać się nieco lub potłumaczyć w celu uzyskania rekompensaty ekonomicznej. Ale są również „plusy ujemne”… Otóż, po przepisowych ok. 8 godzinach snu oba Przychówki są już wypoczęte i zaczynają funkcjonowanie na pełnych obrotach. Zwłaszcza Akak, gdy nie wymawiał jeszcze „r”, zwykł był wpadać do naszej sypialni o godzinie, której nie ma (czyli tak 05.30 – 06.00) z radosnym rykiem:
- Hujaaaaa! Dzień!!!! Mama tata ubjejać!!!
Z reguły przyznawałem mu wówczas w myślach rację…
2. Brat cioteczny Potworów, kilkunastoletni piroman i rybołów, choć poza tym podstępnie sprawiający wrażenie istoty rozumnej, często przynosi z wypraw nad wodę pochwycone żywcem różne oślizłe, zimnokrwiste stworzenia, celem wpuszczenia onych do przydomowych oczek wodnych jak beczka na deszczówkę lub słoik. Oczywiście, z reguły najdalej po kilku dniach obiekty odmawiają dalszej współpracy, bezczelnie wylegując się brzuchem do góry na powierzchni lub na dnie zbiornika. Na razie ciekawość naukowa jest jednak silniejsza od zakazów i perswazji.
Idąc za przykładem owego młodzieńca, zapatrzony w niego jak w obraz Akak przyniósł ostatnio do domu słoik z ujętym przez siebie lądowym obiektem typu „glizda”. Na moje próby przekonania go, by zwrócił stworzeniu wolność i swobodę, z wyrzutem w oczach odparł:
- Ale tato, przecież ja chcę ją tylko WYCHOWAĆ!
Nie uściślił, czy ma to być „wychowanie patriotyczne”…
1. Jako że tresowaliśmy Potwory od początku, że spać mają iść stosunkowo wcześnie (kąpiel ok. 20.00 i do łóżek, najpóźniej o 21.00 cisza na morzu), to udało nam się już wykształcić w nich odpowiednie odruchy warunkowe. Ma to swe dobre strony – można wieczorkiem w spokoju zasiąść do komputera, poczytać JM , wysyłając emalię albo przez gg podtrzymać pozory szczątkowego życia towarzyskiego czy też popisać się nieco lub potłumaczyć w celu uzyskania rekompensaty ekonomicznej. Ale są również „plusy ujemne”… Otóż, po przepisowych ok. 8 godzinach snu oba Przychówki są już wypoczęte i zaczynają funkcjonowanie na pełnych obrotach. Zwłaszcza Akak, gdy nie wymawiał jeszcze „r”, zwykł był wpadać do naszej sypialni o godzinie, której nie ma (czyli tak 05.30 – 06.00) z radosnym rykiem:
- Hujaaaaa! Dzień!!!! Mama tata ubjejać!!!
Z reguły przyznawałem mu wówczas w myślach rację…
2. Brat cioteczny Potworów, kilkunastoletni piroman i rybołów, choć poza tym podstępnie sprawiający wrażenie istoty rozumnej, często przynosi z wypraw nad wodę pochwycone żywcem różne oślizłe, zimnokrwiste stworzenia, celem wpuszczenia onych do przydomowych oczek wodnych jak beczka na deszczówkę lub słoik. Oczywiście, z reguły najdalej po kilku dniach obiekty odmawiają dalszej współpracy, bezczelnie wylegując się brzuchem do góry na powierzchni lub na dnie zbiornika. Na razie ciekawość naukowa jest jednak silniejsza od zakazów i perswazji.
Idąc za przykładem owego młodzieńca, zapatrzony w niego jak w obraz Akak przyniósł ostatnio do domu słoik z ujętym przez siebie lądowym obiektem typu „glizda”. Na moje próby przekonania go, by zwrócił stworzeniu wolność i swobodę, z wyrzutem w oczach odparł:
- Ale tato, przecież ja chcę ją tylko WYCHOWAĆ!
Nie uściślił, czy ma to być „wychowanie patriotyczne”…
--
Odi profanum vulgus et arceo