Tylko, gdy oddzywa sie winamp/amaroK
a, żeby post nie był całkiem OT to pewien autentyk z mojego życia (mam nadzieje, że mnie koleżanka nie zabije
)
Otóż, pewien czas temu, jeszcze w szkole przed-licealnej (a to mam juz też za sobą) odbywała się pewna lekcja matamatyki. Zresztą prowadzona przez jedną z najlepszych matematyczek i wychowawczyni z jaką miałem doczynienia. Temat zajęć był bardzo prosty: "płaszczyzny" (wczesne lata nauki).
Gdy doszło do tłumaczenia przez matematyczke definicji, zabrała jedna naszą koleżankę (często lubiała torturować uczniów przy tablicy). Dla celów przedstawienia, powiedzmy, że ta koleżanka ma na imię np. Anetka (wybór losowy).
Nauczycielka tłumaczy, tłumaczy, klasa słucha i nagle pada zdanie: "Wiecie, bo płaszczyzna to jest coś tak płaskiego jak Anetka" (i w tym momencie jej ręka robi takie kółeczka po klatce piersiowej i brzuchu uczennicy ^^)
Nauczycielka zorientowała się co powiedziała chyba już po śmiechu klasy, zreflektowała się, przeprosiła (co chyba wcale nie pomogło) i pozwoliła koleżance usiąść