Tak się przypadkiem złożyło, że jestem duchownym protestancki.
Ot takim sobie diakonem, który co jakiś czas jeździ po kraju z posługą... głównie pogrzebową...
Zazwyczaj na takich ceremoniach śpiewa się pieśń: "Anielski Orszak", którego refren brzmi: "Anielski orszak, niech twą duszę przyjmie, uniesie z ziemi na wyżyny nieba, a chór zbawionych niech ją zaprowadzi, aż przed oblicze Boga Najwyższego".
Smutna ta pieśń ma dziwną właściwość wpadania w ucho i zostawania tam na dłużej. Powoduje to czasem sytuacje całkowicie nieprzewidywalne.
Wracałem sobie ongiś z jednego pogrzebu. Wysiadłem z pociągu i przesiadłem się do autobusu.
Tłok, jak wszyscy diabli, ale nic to. Ja w stroju służbowym (koszula z koloratką - zielona, diakonijna, do tego płaszcz i marynarka) stoję sobie i czekam na swój przystanek. Tak mnie coś naszło, że pod nosem zacząłem sobie nucić... tak tak... dobrze zgadliście.. nuciłem Anielski Orszak.
W pewnym momencie spojrzałem w dół... a tam patrząca na mnie z przerażeniem starowinka...
Zrobiło mi się głupio... już chciałem przepraszać, ale staruszka mnie ubiegła:
"Ależ proszę księdza... ja wyniki mam w normie i czuję się całkiem całkiem... więc ksiądz chyba tu nie po mnie co?"
Powinniście zobaczyć miny współpasażerów...
Ot takim sobie diakonem, który co jakiś czas jeździ po kraju z posługą... głównie pogrzebową...
Zazwyczaj na takich ceremoniach śpiewa się pieśń: "Anielski Orszak", którego refren brzmi: "Anielski orszak, niech twą duszę przyjmie, uniesie z ziemi na wyżyny nieba, a chór zbawionych niech ją zaprowadzi, aż przed oblicze Boga Najwyższego".
Smutna ta pieśń ma dziwną właściwość wpadania w ucho i zostawania tam na dłużej. Powoduje to czasem sytuacje całkowicie nieprzewidywalne.
Wracałem sobie ongiś z jednego pogrzebu. Wysiadłem z pociągu i przesiadłem się do autobusu.
Tłok, jak wszyscy diabli, ale nic to. Ja w stroju służbowym (koszula z koloratką - zielona, diakonijna, do tego płaszcz i marynarka) stoję sobie i czekam na swój przystanek. Tak mnie coś naszło, że pod nosem zacząłem sobie nucić... tak tak... dobrze zgadliście.. nuciłem Anielski Orszak.
W pewnym momencie spojrzałem w dół... a tam patrząca na mnie z przerażeniem starowinka...
Zrobiło mi się głupio... już chciałem przepraszać, ale staruszka mnie ubiegła:
"Ależ proszę księdza... ja wyniki mam w normie i czuję się całkiem całkiem... więc ksiądz chyba tu nie po mnie co?"
Powinniście zobaczyć miny współpasażerów...
--
Homo homini cattus est