: bry Wam
Sytuacja świeżutka z przed ponad tygodnia, nie wiedziałem czy wrzucać bo humorek mocno sytuacyjny..
Do rzeczy
Zacznę od tego że dzień przed sytuacją rodziciel i ja mieliśmy inne poglądy na pewne sprawy, od słowa do słowa, po przez zmienną tonacje, zderzenia argumentów itp. Stanęło na: Nikt się do nikogo nie odzywa czyli oficjalny foch.. Ojciec upartość i zawzięcie odziedziczył po mnie wiec na szybki koniec się nie zapowiadało a że razem pracujemy i jezdzimy do pracy więc coś wydarzyć się musiało.
Poranek wyglądał tak :
Nikt do nikogo nic nie mówi, nikt na nikogo nawet nie patrzy, atmosferka jednym słowem nie miła.
Ładujemy się do auta, ja jako pasażer i jedziemy, problem była biała szyba przez ,którą mało co widać.. Kątem oka widzę jak Tato dzielnie usiłuje usunąć, jak mu się wydawało, parę z przedniej szyby. Po jakiś 5 minutach, gdy już znudziło mi się łechtanie mojej mściwej strony tym widokiem, powolutku spokojnie, ruchem zaledwie palca włączyłem wycieraczki, które jednym ruchem przywróciły pełną widoczność ..
Resztę czasu w samochodzie wypełniała cisza i skupienie się tatulka na znakach i drodze co by mojego wrednego uśmieszku nie oglądać
Ostrzegałem że sytuacyjny jak diabli. Mi się podobało bardzo ale może dlatego że to ja byłem dumnym właścicielem tego wrednego uśmiechu i jakiejś niezrozumiałej satysfakcji... Miłe? -na pewno, śmieszne? -nie wiem
Sytuacja świeżutka z przed ponad tygodnia, nie wiedziałem czy wrzucać bo humorek mocno sytuacyjny..
Do rzeczy
Zacznę od tego że dzień przed sytuacją rodziciel i ja mieliśmy inne poglądy na pewne sprawy, od słowa do słowa, po przez zmienną tonacje, zderzenia argumentów itp. Stanęło na: Nikt się do nikogo nie odzywa czyli oficjalny foch.. Ojciec upartość i zawzięcie odziedziczył po mnie wiec na szybki koniec się nie zapowiadało a że razem pracujemy i jezdzimy do pracy więc coś wydarzyć się musiało.
Poranek wyglądał tak :
Nikt do nikogo nic nie mówi, nikt na nikogo nawet nie patrzy, atmosferka jednym słowem nie miła.
Ładujemy się do auta, ja jako pasażer i jedziemy, problem była biała szyba przez ,którą mało co widać.. Kątem oka widzę jak Tato dzielnie usiłuje usunąć, jak mu się wydawało, parę z przedniej szyby. Po jakiś 5 minutach, gdy już znudziło mi się łechtanie mojej mściwej strony tym widokiem, powolutku spokojnie, ruchem zaledwie palca włączyłem wycieraczki, które jednym ruchem przywróciły pełną widoczność ..
Resztę czasu w samochodzie wypełniała cisza i skupienie się tatulka na znakach i drodze co by mojego wrednego uśmieszku nie oglądać
Ostrzegałem że sytuacyjny jak diabli. Mi się podobało bardzo ale może dlatego że to ja byłem dumnym właścicielem tego wrednego uśmiechu i jakiejś niezrozumiałej satysfakcji... Miłe? -na pewno, śmieszne? -nie wiem