Ostatnio próbowałem przekonać moją przyszłą małżonkę, że sie nie zawsze musimy być pół godziny przed umówionym spotkaniem
Ona mi na to, że skoro ona się nauczyła tolerować moje spoźnienia to ja mam się też nauczyć tolerancji.
Mało się z wrażenia nie przewróciłem (kto zna kobite co toleruje spóźnienie jej faceta ?).
Mówie jej: przecież ty robisz niesamowite awantury jak się spóźniam, to gdzie ty tu widzisz tolerancję ?
Opowiedź mnie dobiła : " bo ja pozwalam ci się spóźnić, a dopiero potem robie awanturę". Aż sie normalnie boje jak to będzie dalej
Ona mi na to, że skoro ona się nauczyła tolerować moje spoźnienia to ja mam się też nauczyć tolerancji.
Mało się z wrażenia nie przewróciłem (kto zna kobite co toleruje spóźnienie jej faceta ?).
Mówie jej: przecież ty robisz niesamowite awantury jak się spóźniam, to gdzie ty tu widzisz tolerancję ?
Opowiedź mnie dobiła : " bo ja pozwalam ci się spóźnić, a dopiero potem robie awanturę". Aż sie normalnie boje jak to będzie dalej