Nie pomnę, czy przez przypadek nie robię wrzuta po raz drugi. Ale nawet jesli tak, to ten kawałek jest niezły, więc nie zaszkodzi ...
Było to lat temu wiele - drugi, może trzeci rok studiów. Zdominował moje zycie wówczas pewien klasyk - gitarzysta, ktory znał swoją wartość. Szwendaliśmy się razem jakieś trzy lata, aż doszedł do wniosku, że grzech popełniamy, bo go jedni tacy przebudzili :/.
Ale był czas, że chłop normalny był, pogrzeszyć umiał, aż miło, no i wygrywał na gitarce klasycznie, że laski szczały po nogach i kochały się w nim na zabój. Któregoś dnia klasyk mówi do mnie: słuchaj, w Pinokiu dzisiaj "śpiewać każdy może", a mnie kasa potrzebna. Idziemy, coś zagram, dostane pierwszą nagrodę i parę stów wpadnie do kieszonki.
Poszliśmy.
Zaśpiewał.
Zagrał.
Dostał nagrodę.
drugą :/
A druga nagroda to były narty . Bez kijaszków ino.
Klasyk, z niewiadomych przyczyn, uznał, że drugie miejsce to wina moja, świata, ppgody, jurorów... Nie gadał ze mną.
Stoimy więc w tej nocy po konkursie na przystanku, milczący i źli, kwietniowa pogoda zmienna jak mój narzeczony osobisty. Nagle z nieba spadło kilka płatków ostatniego tego roku sniegu. Obok nas czeka na autobus nocny kilku wesolutkich młodzieńcow. Patrzą tak na nas, patrzą chybotliwie. w końcu jeden przemówił odpowiednio głośno, gapiąc się na mojego i przytroczone do grzbietu wygrane deski: ludzie to są jednak pojebani. Parę płatków śniegu spadnie, a ci jak debile juz na narty sie wybierają.
To zasadniczo klymatu nie poprawiło.
Acha. Podobno tylko Chuck Norris wie, gdzie się podziały tamte prywatki ...
Było to lat temu wiele - drugi, może trzeci rok studiów. Zdominował moje zycie wówczas pewien klasyk - gitarzysta, ktory znał swoją wartość. Szwendaliśmy się razem jakieś trzy lata, aż doszedł do wniosku, że grzech popełniamy, bo go jedni tacy przebudzili :/.
Ale był czas, że chłop normalny był, pogrzeszyć umiał, aż miło, no i wygrywał na gitarce klasycznie, że laski szczały po nogach i kochały się w nim na zabój. Któregoś dnia klasyk mówi do mnie: słuchaj, w Pinokiu dzisiaj "śpiewać każdy może", a mnie kasa potrzebna. Idziemy, coś zagram, dostane pierwszą nagrodę i parę stów wpadnie do kieszonki.
Poszliśmy.
Zaśpiewał.
Zagrał.
Dostał nagrodę.
drugą :/
A druga nagroda to były narty . Bez kijaszków ino.
Klasyk, z niewiadomych przyczyn, uznał, że drugie miejsce to wina moja, świata, ppgody, jurorów... Nie gadał ze mną.
Stoimy więc w tej nocy po konkursie na przystanku, milczący i źli, kwietniowa pogoda zmienna jak mój narzeczony osobisty. Nagle z nieba spadło kilka płatków ostatniego tego roku sniegu. Obok nas czeka na autobus nocny kilku wesolutkich młodzieńcow. Patrzą tak na nas, patrzą chybotliwie. w końcu jeden przemówił odpowiednio głośno, gapiąc się na mojego i przytroczone do grzbietu wygrane deski: ludzie to są jednak pojebani. Parę płatków śniegu spadnie, a ci jak debile juz na narty sie wybierają.
To zasadniczo klymatu nie poprawiło.
Acha. Podobno tylko Chuck Norris wie, gdzie się podziały tamte prywatki ...
--
www.polish-centre.org