Do przedziału w pociągu na trasie Łódź-Warszawa wsiadł jakiś jegomość i przyglądając się przez dłuższy czas satyrykowi i felietoniście Stefanowi Wiecheckiemu „Wiechowi”, w pewnej chwili powiedział:
- Dużo o panu słyszałem, mistrzu.
Na co asekuracyjnie odparł Wiech:
- Możliwe, ale niczego mi nie udowodniono!
.................

W warszawskim Klubie Aktora Stowarzyszenia Polskich Artystów Teatru i Filmu - w SPATiF-ie organizowano też tańce. Któregoś wieczora Zdzisław Maklakiewicz, który był niestrudzonym tancerzem, zszedł do toalety na parterze, zamknął się na haczyk, siadł na sedesie i zasnął. Jego zniknięcia nikt nie zauważył, gdyż właśnie zamykano klub. Rano sprzątaczka podważyła haczyk, a ponieważ Maklakiewicz nie obudził się, zaczęła nim potrząsać. Aktor otworzył oczy, spojrzał nieprzytomnym wzrokiem i powiedział:
„Co? Znowu białe tango?”.
...................

Pewna aktorka starszego pokolenia zwróciła się kiedyś do Jana Himilsbacha*: „Panie Janku, a co Pan robi, kiedy jest Pan trzeźwy?”. Janek, patrząc jej w oczy, najspokojniej w świecie odpowiedział swoim charakterystycznym, zachrypniętym głosem: „Wie Pani, kiedy jestem trzeźwy, to myślę, k*a, co zrobić, kiedy będę pijany”.
...................

Himilsbach*, idąc w deszczu ze SPATiF-u na ulicę Trębacką do klubu filmowców, potocznie zwanego Ściekiem, przeklinał szpetnie:
- Tak dłużej być nie może! Niech władza ludowa wreszcie zadba o artystów i ten Nowy Świat i Krakowskie Przedmieście zadaszy, do k***y nędzy.

* Ryszard Abraham, ,,Himilsbach. Ja to chętnie napiłbym się kawy'', Wydawnictwo Mando, Kraków 2022, s. 64

anegdoty o sławnych Polakach (fb)
anegdoty teatralne, filmowe i muzyczne (fb)