Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…BO POWAGA ZABIJA POWOLI

Forum > Kawały Mięsne > Od sprzątacza do handlarza... stanikami. Jak to cycków się naoglądałem – C…
Shameus
Shameus - Superbojownik · rok temu
(zgłosiłem ten wątek do publikacji jako art - jak się przyjmie - świetnie - docelowo ma mieć 4 części).

[Peryskop w górę – Cycki na horyzoncie!]

Po sukcesie sprzedaży Żółwia szef zaczął mi przydzielać trudnych klientów. Nie od razu, ale pierwszego otrzymałem po tygodniu. Tutaj sprawa była o wiele trudniejsza: klient przyszedł wielokrotnie (jak parka od Żółwia) i deklarował kupno Kosiarki. Na kosiarkach to ja się znam jak na budowie Promu Kosmicznego, więc zadanie okazało się karkołomne. Po krótkiej rozmowie z trudnym klientem oznajmiłem mu:
- Panie, nie wiem, czego pan wymagasz, ale ja tego sprzętu używam od trzech lat przez kwartał u ciotki na działce, u mamy, a jak jest wolny weekend, to w Borach Wielkich wykonuję dorywczo pielęgnacje trawników!
- Ale to jest straszne głośne! – krzyknął, gdy zgasiłem silnik.
- Głośne to oznacza, że pracuje! Poza tym, jesteśmy w piwnicy, na zewnątrz będzie ciche jak śpiąca teściowa.
I kupił. Choć chciał elektryczną.
Potem tych „trudnych klientów” miałem coraz częściej. Aż przyszli do mnie pracownicy z firmy obok, która handlowała komputerami. Nazwijmy ją Pece-Tech. Tam mieli trudną klientkę, która miała kupić PCta dla syna, ale obawiała się, że komputer nie nadaje się do nauki. I syn (circa 16 lat) chciał i wszystko było umówione, ale babka nie za bardzo z wyciągnięciem portfela.
Jak to w życiu bywa, przypadek zarządził o wszystkim. W tym konkretnym przypadku o pracy w biustonoszach.
Poszedłem do tej pani od PCta i uruchomiłem podstawowe aplikacje, w tym internet (firma posiadała modem 36,6kbps). Znałem adresy kilku stron w USA, więc podłączyłem się do nich i zacząłem nawigować i tę naszą „zbierajkę” OptimusNET, która ledwo działała w Netscape. Ale działała, i po około 15 minutach pokazałem moc. Tę moc... ale zaraz, miało być coś o cyckach.
Ekhem, tłumaczę jeszcze moce komputera tej pani, już prawie jest sprzedany i wchodzi do mnie pani Asia. Właścicielka sklepu z biustonoszami, bielizną i takimi tam.
- Przepraszam... – zagaja mnie, bo jako jedyny siedzę „za biurkiem”. – Czy pomoże mi pan z regałem? Bo coś się urwało...
Wstaję. Wołam Rafała (pracownik Pece-Techu) z zaplecza i idę z Asią.

Sklep, jak wiecie, także znajdował się w przyziemiu. Był wystrojony jak każdy sklep w tamtym czasie – drewniane regały w przeważającej ilości oraz kilka totalnie nowych, stalowych, które należało skręcić. I pani Joanna właśnie była w trakcie skręcania jednego z regałów, gdy coś się urwało.
Regały, które zamówiła, miały znajdować się tyłem do pasażu – czyli, jak się wejdzie na sklep, po prawej i lewej miały stać nówka regały. Pani Joanna samodzielnie wzięła się za robotę, z tym że mogłaby sobie podać rękę z moją żoną (albo założyć klub) i urwała kabel oświetleniowy, bo akurat tam wszystkie kable sobie wisiały, jak się komu podobało. Acha, przy tym dowiedziałem się, że ten duży, metalowy element, to mocno łaskocze jak się dotknie.
Nie, Joanna nie jest moją żoną – ale, że jej kurva nie zabiło, to i tak szczęście. Z tego co zobaczyłem, to nie utrzymała metalowej płyty z trzeciego poziomu i osunęła się wraz z nią na kratowaną ściankę (oddzielała pasaż od sklepu – straszna prowizorka, tak szczerze), po drodze zahaczając o kable. Zerwała izolację częściowo, a potem to wiadomo – wezwała pomoc. Inna sprawa jest taka, że w chwili wezwania fragment półki był wbity w kable... Wiecie, o co chodzi.
Ponieważ miałem na podorędziu sklep z elektrotechniką, pobiegłem po przyrząd mierniczy, zmierzyłem napięcie (110V) na płycie regału i grzecznie wyłączyłem korki na terenie sklepu. Viva la Separacja! Nie odłączyłem sklepu Pece-Tech, więc sprzedaż trwała – tutaj zakończę tamte wprowadzanie, bo wszystko poszło zgodnie z planem i nówka sprzęt poszedł w ręce chłopaka!

Fiu fiu – składam regał. Bo pani Joanna mnie o to poprosiła. O pani Joannie napisze co nieco zaraz, bo kiedy tak sobie składałem regał, chcąc się wykazać, weszła klientka.
Młoda kobieta, tfu, co ja piszę! Zapomniałem, ile mam teraz lat, a ile wtedy..., taka starsza babka, ze trzydzieści lat! Zgrabna, w miniówie (bo gorąco było, bo to lipiec!) buty na szpilkach, w uszach duże krążki o złotym kolorze, na plecach jakieś bolerko (?) we wzorze panterki. Miniówa zresztą też, w panterki. Tu skręcam regał, a tam patrzę na jej nogi i takie tam. Myślę sobie z obrzydzeniem, że taka stara się tak ubrała...
(pamiętajcie, mam wtedy prawie dwadzieścia lat, więc wszystko starsze o połowę niż ja, to było normalnie obleśne! Z tym, że i to się zmieniło w błyskawicznym tempie. Super błyskawicznym!!!)
Pani Klientka ma też piersi w rozmiarze jakimś tam, które wystają nadnormatywnie spod zbyt ciasnego stanika. O, i teraz przejdziemy do konkretów!

[Matko Boska! Trzymaj ręce przy sobie!!! Nie dotykaj, NIE DOTYKAJ!!!]

Skręcam sobie regał, to znaczy nie sobie, a pani Joannie, i tak mi fajnie robota leci.
Przymierzalnia znajdowała się w rogu sklepu – składała się z „kabiny” wykonanej z reklamy kartonowej o wysokości 180cm, oraz trzech rur chromowanych, połączonych złączką. Na wszystkich ścianach (poza tą z reklamą) znajdowała się wielka, zielona płachta, którą można było przesunąć i się zasłonić. Te dziwaczne pomieszczenie miało nie więcej niż 2 metry kwadratowe. Acha, na podłodze znajdował się milusi dywanik – futerko takie, coś a la ujebany granatem niedźwiedź.
Skręcam sobie regał. Oświetlenie już wróciło, zwarcia nie stwierdzono, kable zwisające z sufitu do podłogi przytwierdziłem (i założyłem izolację w newralgicznych punktach) do kraty. Ja se men.
Wtedy do przymierzalni wchodzi Klientka. Za nią pani Asia. Coś tam sobie gadają, ale w końcu słyszę jakieś ansy od strony Klientki. Zaczynam przysłuchiwać się temu, co słyszę.
- ... no przecież to w ogóle nie tak! Tu mi zwisa, to mi odstaje! A ta szpara??? To jakiś koszmar! – słyszę dochodzące z „kabiny” żale Klientki.
Kurdę, jakbym kładł kładzie i tynki, to takie rozkminy by mnie zniszczyły psychicznie, ale – jasny gwint – przy przymiarce stanika??? Nic to, słucham nadal...
- nieeeee – jęczy Klientka – tak się nie mogę pokazać! To wyżej, o! Tutaj! Tutaj wyżej, i teraz bardziej do centrum!
Ki chvj... Co one tam robią?
Wtedy przerywa jej Joanna:
- Zaraz, zaraz, koleżanko. Jak się ubierasz dla chłopa, to się ubieraj dla chłopa! Cholera, jasna! My tu mamy eksperta i zaraz go zawołam. Odsłania kotarę. Tak natychmiast. – Stefan, przyjdź tu na chwilę! – woła mnie.
Ja patrzę na nią, ona na mnie. No, to ja patrzę na nią bardziej. Ona na mnie jeszcze bardziej. Wtedy ja już całkiem bardzo na nią patrzę, a ona wykonuje gest ręką w stylu „chodź tu kurva natychmiast”.
Rzucam robotę i idę w stronę kabiny.
Klientka stoi w negliżu od pasa w górę. W sensie takim, że nadal ma miniówę, szpilki ale stanik jest w rękach Joanny. Czyli – widzę cycki. Dwie sztuki. Rozmiar 85C (do tego dużo później doszedłem, ale chcę, abyście wiedzieli co widziałem). Jędrne, opalone. Dwa cycki – nic to, nic więcej.
Jakie to były zajebiste cycki to chcę wam przekazać, że zapomniałem o komputerze, który nie dawno miałem sprzedać, o izolacji, o napięciu 110V, o regałach. Hipnoza – to był ten stan!
- Stefan? Jest dobrze? – wyrywa mnie z transu Joanna.
Właśnie zainstalowałem upgrade Men 5000. Jestem skupiony jak nigdy. Normalnie more ręce musiały by mieć ten upgrade, ponieważ tak bez tego, to bym wziął i złapał za to co widzę. Bez zawahania.
- Jest wspaniale – odrzekłem. Pełna profeska.
Joanna zakłada stanik tej pani. Reguluje ramiączka, spinkę w miseczkach (ten stanik takową posiadał – ale znów, to się dowiedziałem dużo później), łapie obie piersi oburącz niczym ciasto na kluski, ugniata, potem utrwala w miseczkach i znów mnie pyta, czy to wygląda dobrze.
(ja jeszcze nie zgrałem obrazu z tego pierwszego widoku).
- Są jakieś niuanse? Jakieś szpary? Niedoskonałości?
- Absolutnie! Pasuje doskonale, podkreśla kształty, linię na boku oraz ramiona!
- I co? Jesteś przekonana? – Joanna zwraca się do Klientki.
Kobieta ma na twarzy uśmiech dość wymowny.
- Teraz, to tak!

[Zmiana zainteresowań – jak za dotknięciem czarodziejskiego cycka!]

Po zamontowaniu regałów – co akurat mi z niewiadomych przyczyn szło bardzo źle – poszedłem do sklepu komputerowego. Z dziwnym uczuciem tego, czego właśnie doświadczyłem. Zapytałem Rafała, jak tam sprzedaż komputera, a ten mi odpowiedział „dobrze, a co tam u Aśki?”
Wtedy opowiedziałem mu tę dość nietypową historię, wspominając o tym jak Joanna miętosiła cycki Klientki. I Rafał mi powiedział coś niesamowitego:
- Wiesz, Aśka uwielbia cycki!
- To znaczy? – zapytałem.
- Jest lesbijką!

Mając dwadzieścia lat odkryłem, że też jestem lesbijką.

--
I am the law!

arabek
arabek - Superbojownik · rok temu
Hmm, ja też uwielbiam cycki. Musi jakaś prawidłowość w tym jest. Wszyscy lubią cycki. Tylko geje wolą inne części ciała.
Ostatnio edytowany: 2022-10-15 20:39:37

--
Hello world! Thanks for creating me. I'll keep an eye on your stuff. Love, Gary.

Shameus
Shameus - Superbojownik · rok temu
@arabek nie pierdol. Mów otwarcie, że jesteś lesbijką

--
I am the law!

Hej, a może by tak wstawić swoje zdjęcie? To łatwe proste i szybkie. Poczujesz się bardziej jak u siebie.
akozakie - Superbojownik · rok temu
@Shameus Czemu to nie jest na głównej jako seria artykułów?

empatyczna
empatyczna - Gołota Poezji · rok temu
@Shameus

Ale Ci się fucha trafiła.

Kiedyś wybrałam trzy biustonosze do przymierzenia - w tym sklepie była też męska bielizna, więc panowie też się kręcili po sklepie/ i kieruję się do przymierzalni /mąż stał sobie z boku/, i jeden facet do mnie zagadał: "chętnie pani pomogę zapinać i rozpinać te biustonosze, a mąż na to do tego faceta, a ja ci chętnie mordę obiję" i ruszył w jego kierunku. Facet speszony: "o przepraszam, myślałem że ta pani jest wolna."
Ostatnio edytowany: 2022-10-16 00:12:41

--
Czy można spełnić wszystkie swoje marzenia? Tak, jeżeli będziesz miał/ła jedno marzenie, które brzmi: chcę osiągnąć w życiu tyle, ile tylko zdołam./moje/

Shameus
Shameus - Superbojownik · rok temu
@empatyczna dość dawno w sklepie Carry (?) czekałem na żonę, świeżo poślubioną Zośkę, i zza kotary wystaje ręka ze stanikami i dołożony tekst:
- Nie te, zabierz i przynieś większy!
Zdziwiłem się i nic nie robię (taktyka martwego żółwia - a nóż, nic się nie stanie). Po sekundzie kotara się odsłania i babka na mnie patrzy kompletnie zmieszana.
- Ojej! Myślałam, że to mój mąż!
Swoje zobaczyłem. A mąż siedział w salonie Ery i oglądał smartfony, a ja cycki jego żony


--
I am the law!

Hej, a może by tak wstawić swoje zdjęcie? To łatwe proste i szybkie. Poczujesz się bardziej jak u siebie.
versusap - Bojownik · rok temu
Sądząc po ilości literówek to chyba do dziś jesteś pod wrażeniem ich widoku

Shameus
Shameus - Superbojownik · rok temu
@versusap nie pykło bo wkleiłem tekst napisany dawno temu, a nie ten po własnej korekcie ;S

--
I am the law!

Hej, a może by tak wstawić swoje zdjęcie? To łatwe proste i szybkie. Poczujesz się bardziej jak u siebie.
proflecter - Bojownik · rok temu
@Shameus
Aha opisze się przez samo h.

Trendas
Trendas - Superbojownik · rok temu
@Shameus morał jest taki, że wszyscy jesteśmy lesbijkami i pod taką treścią przycisk "podgląd" kojarzy się inaczej niż powinien
Forum > Kawały Mięsne > Od sprzątacza do handlarza... stanikami. Jak to cycków się naoglądałem – C…
Aby pisać na forum zaloguj się lub zarejestruj