Jest powód, dla którego zakończyłem serię i nie ma jej na głównej. Nie chcę tutaj wchodzić w szczegóły, ale dotyczy to naszej braci ukraińskiej, która zrobiła sobie z naszego kraju darmowy festiwal fantów. Na tym zakończę wstęp – nie chcę być nazwany ksenofobem, faszystą itd. Niech się dzieje, co tam się dzieje.
Kilka ostatnich tygodni stało się gorącym okresem w mojej branży. Oczywiście, nie obyło się bez spotkania i analizy statystyk: wzrost 330% r/r budzi niepokój... Co ja mówię, zarząd firmy jest przerażony! Ile teraz mamy pracy, kradzieży i co się odwala to ja serio – z całego mojego doświadczenia – nie ogarniam tematu. W ciągu 30 dni dzieje się tyle, ile kiedyś w ciągu roku.
Dobra, pomarudziłem sobie, to teraz czas na tę dupę.
Wysłali mnie w region, gdzie działa inna grupa. Tam jest pięć osób, ja byłem dosłany jako specjalista. Generalnie rzecz ujmując, to bardzo fajny przywilej i komplement zarazem. I takoż pojechałem – jako specjalista. Poznałem ekipę, teren, sklepy. Wszystko fajnie. Pracujemy trzeci dzień. Nic specjalnego się nie dzieje – mam parę typów, dałem radę coś ująć. Wtedy, gdy już wszyscy myślą, że nic tu po mnie wchodzi ONA.
Ona ma 165cm wzrostu, długie, czarne włosy i sylwetkę jak japierdolę. Nosi obcisłe leginsy i tyłek taki, że można próbować ją zmacać z kamer (to jest ciemna strona naszej pracy, ale ciiii).
Wchodzi i zaczyna swoją akcję. Czyli kradnie.
Gość prowadzący zmianę (bo ja byłem gościem) patrzy na jej tyłek, nawet powiększa sobie obraz x8 i robi „stilla”.
- Niezła dupa, milordzie! – mówi, całkiem oszołomiony jej kształtami.
I tutaj wchodzę ja, cały na biało. Znam tę dupę doskonale (taaa, też powiększałem – żeby nie było).
Podkręcam akcję.
- Zbliż jeszcze bardziej, zrób cyfrówkę, to zobaczysz „camel toe”!
- Ooooo, faktycznie, ale cipsko! – jurny kolega dostrzega szczegóły.
- No, cipa większa niż ty! – dodaję od razu.
- Co?!
- Co?!
- Jestem cipą?!
- Oj, tak!
Wybiegam, bo dziewczyna już opuszcza sklep. Koleś siedzi na „stillu” i nie ogarnia, co zaszło.
Łapię ją, zostaje ujęta na kradzieży na kwotę 1126pln. Po kilku sekundach, gdy ją już prowadzę na zaplecze, zjawia się ten koleś. I patrzy na jej tyłek. Zresztą, ciul mnie to – ja też.
- Ty, jak ty to zauważyłeś? – dopytuje mnie.
- Wiesz, bo w sumie już się napatrzyłem na jej tyłek. A teraz patrzę na jej metody...
Odpowiedziało mi zmieszanie, milczenie i dziwne doświadczenie, że koleś po prostu podgląda ludzi w pracy
Kilka ostatnich tygodni stało się gorącym okresem w mojej branży. Oczywiście, nie obyło się bez spotkania i analizy statystyk: wzrost 330% r/r budzi niepokój... Co ja mówię, zarząd firmy jest przerażony! Ile teraz mamy pracy, kradzieży i co się odwala to ja serio – z całego mojego doświadczenia – nie ogarniam tematu. W ciągu 30 dni dzieje się tyle, ile kiedyś w ciągu roku.
Dobra, pomarudziłem sobie, to teraz czas na tę dupę.
Wysłali mnie w region, gdzie działa inna grupa. Tam jest pięć osób, ja byłem dosłany jako specjalista. Generalnie rzecz ujmując, to bardzo fajny przywilej i komplement zarazem. I takoż pojechałem – jako specjalista. Poznałem ekipę, teren, sklepy. Wszystko fajnie. Pracujemy trzeci dzień. Nic specjalnego się nie dzieje – mam parę typów, dałem radę coś ująć. Wtedy, gdy już wszyscy myślą, że nic tu po mnie wchodzi ONA.
Ona ma 165cm wzrostu, długie, czarne włosy i sylwetkę jak japierdolę. Nosi obcisłe leginsy i tyłek taki, że można próbować ją zmacać z kamer (to jest ciemna strona naszej pracy, ale ciiii).
Wchodzi i zaczyna swoją akcję. Czyli kradnie.
Gość prowadzący zmianę (bo ja byłem gościem) patrzy na jej tyłek, nawet powiększa sobie obraz x8 i robi „stilla”.
- Niezła dupa, milordzie! – mówi, całkiem oszołomiony jej kształtami.
I tutaj wchodzę ja, cały na biało. Znam tę dupę doskonale (taaa, też powiększałem – żeby nie było).
Podkręcam akcję.
- Zbliż jeszcze bardziej, zrób cyfrówkę, to zobaczysz „camel toe”!
- Ooooo, faktycznie, ale cipsko! – jurny kolega dostrzega szczegóły.
- No, cipa większa niż ty! – dodaję od razu.
- Co?!
- Co?!
- Jestem cipą?!
- Oj, tak!
Wybiegam, bo dziewczyna już opuszcza sklep. Koleś siedzi na „stillu” i nie ogarnia, co zaszło.
Łapię ją, zostaje ujęta na kradzieży na kwotę 1126pln. Po kilku sekundach, gdy ją już prowadzę na zaplecze, zjawia się ten koleś. I patrzy na jej tyłek. Zresztą, ciul mnie to – ja też.
- Ty, jak ty to zauważyłeś? – dopytuje mnie.
- Wiesz, bo w sumie już się napatrzyłem na jej tyłek. A teraz patrzę na jej metody...
Odpowiedziało mi zmieszanie, milczenie i dziwne doświadczenie, że koleś po prostu podgląda ludzi w pracy
--
I am the law!