Przyszedł do mnie Pan Listonosz.
- Dzień dobry. To Pan też w zastępstwie za Panią Ewę? W zeszłym tygodniu inny pana kolega był.
- A tak. We dwóch dostaliśmy jej rejon i się wymieniamy.
- Jasne. To mam prośbę, bo w przyszłym tygodniu będzie do mnie przekaz. Jak by Pan pukał, a ja bym od razu nie otworzył, to pan chwilę poczeka... wie Pan u mnie różnie bywa.
- To Pan mi poda do siebie telefon. Najlepsze rozwiązanie. Zadzwonię zanim przyjdę.
- Ooo no jasne. Tylko niech Pan wejdzie, bo ja nigdy go nie pamiętam.
Listonosz wchodzi. Odnajduję numer. Podaję mu. I teraz tak - z wyglądu kolo na oko coś ma tyle lat co ja. Długie siwawe pióra. Okularki. I mówi:
- To Pan sobie też do mnie zapisze... dyktuję... sześć, sześć, sześć...
Na co ja z bananem na twarzy robię ręką "diabełka" i mówię: SLAYER!! A gość rozbawiony też robi diabełka i mówi: SLAYER! KURWAAA!
- Dzień dobry. To Pan też w zastępstwie za Panią Ewę? W zeszłym tygodniu inny pana kolega był.
- A tak. We dwóch dostaliśmy jej rejon i się wymieniamy.
- Jasne. To mam prośbę, bo w przyszłym tygodniu będzie do mnie przekaz. Jak by Pan pukał, a ja bym od razu nie otworzył, to pan chwilę poczeka... wie Pan u mnie różnie bywa.
- To Pan mi poda do siebie telefon. Najlepsze rozwiązanie. Zadzwonię zanim przyjdę.
- Ooo no jasne. Tylko niech Pan wejdzie, bo ja nigdy go nie pamiętam.
Listonosz wchodzi. Odnajduję numer. Podaję mu. I teraz tak - z wyglądu kolo na oko coś ma tyle lat co ja. Długie siwawe pióra. Okularki. I mówi:
- To Pan sobie też do mnie zapisze... dyktuję... sześć, sześć, sześć...
Na co ja z bananem na twarzy robię ręką "diabełka" i mówię: SLAYER!! A gość rozbawiony też robi diabełka i mówi: SLAYER! KURWAAA!
--