Przychodzi poseł Janusz Kowalski do szatni w Sejmie, wyjmuje zapalniczkę i zaczyna podpalać ubrania. Przybiega szatniarka:
- Panie pośle! Co Pan robi? Dlaczego?
- Przecież jest tu tabliczka: palta płaszcze.
Poseł Kowalski wchodzi do kawiarni i zawiedzionym głosem stwierdza:
- Widzę, że zabrakło kawy.
Barista:
- Ależ skądże, oczywiście jest kawa!
Poseł:
- A napisaliście tutaj: mielimy kawę.
(Ostatni lepiej się opowiada niż zapisuje.)
Do sklepu meblowego przyszedł Janusz Kowalski, żeby doposażyć biuro poselskie. Ogląda, ogląda, wreszcie pyta sprzedawcy o konkretny zestaw:
- Jak to jest? Czy te meble są nowe? Czy używane?
- Nowe, oczywiście - oburzył się sprzedawca. - Skąd to pytanie?
- No bo tu jest napisane: hebanowe.
- Panie pośle! Co Pan robi? Dlaczego?
- Przecież jest tu tabliczka: palta płaszcze.
Poseł Kowalski wchodzi do kawiarni i zawiedzionym głosem stwierdza:
- Widzę, że zabrakło kawy.
Barista:
- Ależ skądże, oczywiście jest kawa!
Poseł:
- A napisaliście tutaj: mielimy kawę.
(Ostatni lepiej się opowiada niż zapisuje.)
Do sklepu meblowego przyszedł Janusz Kowalski, żeby doposażyć biuro poselskie. Ogląda, ogląda, wreszcie pyta sprzedawcy o konkretny zestaw:
- Jak to jest? Czy te meble są nowe? Czy używane?
- Nowe, oczywiście - oburzył się sprzedawca. - Skąd to pytanie?
- No bo tu jest napisane: hebanowe.