Jedzie taksówkarz z pasażerem. Nagle obaj z przerażeniem widzą pijaczka który pociągnowszy łyk z trzymanej w ręku flaszki zatacza im się prosto pod koła i padając najpierw na kolana a później na pysk w błagalnym geście unosi ręce do góry ratując butelkę przed rozbiciem. Taryfiarz daje ostro po hamulcach. Zaciąga ręczny łapiąc poślizg bokiem. Pisk opon dym i smród palonej gumy roznoszą się po okolicy. Auto cudem mija nieboraka leżącego na asfalcie i zatrzymuje się tuż obok. Pasażer wstrząśnięty mówi do kierowcy.
-Panie! Ale pan masz cholernie dobry refleks i umiejętności! Wprost coś niebywałgo!
A taksówkarz spokojnym, flegmatycznym tonem odpowiada.
-Nigdy. Ale to nigdy nie jeżdżę po alkoholu...
-Panie! Ale pan masz cholernie dobry refleks i umiejętności! Wprost coś niebywałgo!
A taksówkarz spokojnym, flegmatycznym tonem odpowiada.
-Nigdy. Ale to nigdy nie jeżdżę po alkoholu...
--
Ani się obejrzałem jak zacząłem trącić "Steampunkiem" i stałem się "Vintage".