I. Małżeński

Małżeństwo zwiedza Petersburg. W pewnym momencie żona mówi do męża:
- A może zabierzesz mnie do Gabinetu Osobliwości [Kunstkamera]?
- Nie da rady, ze swoimi eksponatami nie wpuszczają.

II. Zdjęciowy

W latach 90. gdybyś zrobił zdjęcie swojemu śniadaniu, wywołał film, wydrukował zdjęcia i pokazał je znajomym, patrzyliby na ciebie jak kretyna.

III. Aluzyjny

- Boimy się, że szczepionka i 5G mogą zrobić z naszego syna kretyna!
- Nie obawiasz się, że geny też mogą mieć jakieś znaczenie?

IV. Samochodowy

- Cześć brachu! Dobrze cię widzieć, słyszałem, że cię aresztowali za kradzież samochodu?
- Puścili mnie - mój prawnik zdołał udowodnić, że gliniarze wrzucili mnie za kierownicę tego auta.

V. Rybi

Jeśli zostaniesz zaatakowany przez rekina, musisz z całych sił uderzyć go w nos. Jeśli to nie pomoże, nie rozpaczaj i nadal próbuj trafić go kikutem w nos.

W latach '90 (i wcześniej) zdjęcia się wywoływało

IV pomroczność jasną mi przypomniał

:brtk Robiło odbitki (gdy film był już wywołany)

@brtk @mika_p - no właśnie to było na tyle dawno, że zapomniałem odpowiedniego słowa związanego z odbitkami

@mika_p to był w gruncie rzeczy ten sam proces, po naświetleniu się wywoływało. Najpierw kliszę, a potem papier fotograficzny.

@Peppone dawno, ale to nie jest czasem tak, że się pamięta cenę bułki w czasach młodości, np. w 1918 roku, ale nie pamięta się, czy się już było w toalecie 10 minut temu?

@brtk - jeszcze nie ten etap sklerozy. Jeszcze nie

@Peppone zapytam znowu, za 10 minut

:brtk Nie, to był inny proces: albo zanosiło się kliszę w kasetce do laboratorium i zamawiało "po jednej dobrej", albo już wywołaną i zamawiało konkretne numerki

@mika_p no racja

I zdarzało się, że cały film był prześwietlony, bo ktoś źle ISO odczytał, albo mu się aparat otworzył, albo zapomniał film przewinąć. A była jeszcze wersja hard w fotografii, czyli slajdy. I pokazy slajdów. I rzutniki do slajdów.

@mika_p

Proces tworzenia odbitek był analogiczny do tworzenia negatywu. Naświetlało się papier i wywoływało zdjęcie. A czy to było od razu po wywołaniu negatywu, czy później, gdy się szło już z wywołanym negatywem nie miało znaczenia.

@k0curek to pewnie zrzut z angielskiego. Odbitki to 'prints'.

@fulmar etymologicznie i print, i druk mają to samo źródło semantyczne. Gdzieś daleko pochodzą od słowa naciskać/odciskać, co do fotografii trochę nie pasuje, bo ona wykorzystuje "naświetlanie". Ale mniejsza z tym, ważne że działa.

@brtk to właśnie miałem na myśli.

@brtk ech... slajdy.
Będąc w latach 80-tych na wczasach w NRD trzeba było te wczasy choć częściowo odrobić.
W Polsce brakowało wtedy kolorowych klisz, więc metodą kupna postanowiłem nabyć cały zapas lipskiego sklepu czyli jakieś 20-kilka sztuk. Niemka co prawda nie chciała się wszystkiego wyzbyć i strasznie mi złorzeczyła, ale w końcu sprzedała.
Na drugi dzień biegłem do sklepu aby oddać i Niemka z niekłamaną mściwością w oczach przyjąć ani sztuki nie chciała. Powód zwrotu był prosty. Zamiast klisz do zdjęć dała mi z półki wszystkie klisze do slajdów. Inna sprawa, że tych fotograficznych w sklepie nie miała.
Trochę trwało, zanim się sprzedały

Samochodowy rulez ...;-)

Ech, orły sokoły, co to na 'print' nosem kręcą, ale na powiększenia mówią odbitki...
Odbitki to można było mieć z kliszy zwojowej (zazwyczaj 6x9 ew. 6x6) albo z błon ciętych czyli tzw. wielkiego formatu. ODBITKA to kopia stykowa, czyli 1:1 z negatywu, w przypadku kliszy 35mm to byłyby znaczki pocztowe 24x36mm. W czasach średnio współczesnych (pokolenie dziś 60+) można było odbitki trafić jeszcze przy zdjęciach paszportowych robionych w starszych atelier pracujących na błonach 120 - format 35x45 akurat dobrze dawało się zrobić z minimalnym zapasem z 6x4,5 i swobodnie z 6x6, a aparat z kominkiem dawał dobrą kulturę pracy z modelem/klientem

@locust

Odbitka fotograficzna – papierowy pozytyw uzyskany poprzez naświetlenie papieru światłoczułego za pomocą powiększalnika, minilabu, naświetlarki lub stykowo z negatywu lub diapozytywu.