Gwoli wprowadzenia: babcia Jadwiga jest osobą, którą ciężko wyprowadzić z równowagi. Po części z racji usposobienia, po części dlatego, że prawie nie słyszy, co się do niej mówi. Poza tym, jak już zdarzy jej się użyć słowa „tyłek", to znak, że jest srodze rozgniewana. Posiada też, nie wiadomo po co, telefon stacjonarny, który służy głównie do kontaktu z telemarkietankami wszelkiej maści.
Akcja właściwa: dzwoni jakaś kancelaria prawna, co to dla babci Jadwigi odszkodowanie wywalczy.
Babcia:
- Dziecko, jaka stłuczka? Ja nawet auta nie mam.
- To może ktoś w rodzinie miał wypadek?
Tu babcia Jadwiga westchnęła ciężko, choć po intonacji westchnięcia średnio rozgarnięty szympans rozpoznałby pomruk lwa, któremu przerwano drzemkę kopniakiem w krocze.
- Dziecko kochane, w rodzinie to nie wiem, ale wypadki często mają tacy, co mi dupę zawracają...
Akcja właściwa: dzwoni jakaś kancelaria prawna, co to dla babci Jadwigi odszkodowanie wywalczy.
Babcia:
- Dziecko, jaka stłuczka? Ja nawet auta nie mam.
- To może ktoś w rodzinie miał wypadek?
Tu babcia Jadwiga westchnęła ciężko, choć po intonacji westchnięcia średnio rozgarnięty szympans rozpoznałby pomruk lwa, któremu przerwano drzemkę kopniakiem w krocze.
- Dziecko kochane, w rodzinie to nie wiem, ale wypadki często mają tacy, co mi dupę zawracają...
--
Lubię pisać o niczym. Jest to jedyna rzecz, na której trochę się znam.