w czasach kiedy pandemii nawet nie było na horyzoncie jadąc to rodzinnie na jakimś wyjeździe czas w aucie umilały nam dyskusje. w pewnym momencie rozmowa nie szła po mojej myśli, a że jako kierowca nie mogłem tupnąć nogą chciałem oznajmić, że się wkurzyłem kocim prychnięciem ale czy to przez jakiś kłaczek czy kij wie co wyszło mi tylko jakieś "ChrrrChrCh". Zaskoczone dziewczyny spojrzały na mnie, a starsza córka wypaliła:
- co to było?
- wąż - odpowiedziałem
- ale wąż syczy!! - stwierdziła
- ten akurat CHEPLENIŁ!