Historia zasłyszana od znajomego policjanta - choć znając go może być to też jakaś miejska legenda ;-)
Patrol drogówki zatrzymuje na drodze wylotowej z małego miasteczka rozpędzone auto. Kierowcą (K) jest wyraźnie zdenerwowany facet. Po standardowym przedstawieniu się przez policjanta (P) pada równie standardowe pytanie:
(P)- A gdzież to się Pan Kierowca tak spieszy?
(K)- Panie Władzo, jadę do szpitala w W. bo tam zabrali właśnie moją teściową...
(P)- Przekroczył Pan prędkość, poproszę o dokumenty i zapraszam do radiowozu
Kiedy już usiedli wszyscy w radiowozie, świeżo złapany kierowca zaczyna taką opowieść:
- Wiecie co, Panowie? Miałem fantastycznego teścia.... Chłop był do rany przyłóż... Uczynny, robotny, zawsze uśmiechnięty, jak coś było potrzeba pomóc - zawsze był; na nic się nie skarżył, no złoty człowiek... Dzieciaki się do niego garnęły, a on zawsze był dla wnuków.. Ile on mi pomógł to nie zliczę, a i wódkę niejedną żeśmy wypili razem. Naprawdę - wspaniały człowiek. No i dostał zawału - i od razu takiego, że go nie wyratowali i umarł... A TA KROWA MA TRZECI ZAWAŁ I JA JEJ JESZCZE PIŻAMĘ DO SZPITALA WIOZĘ !!!!!!
(P) - Bierz te papiery i jedź, tylko wolniej proszę...
;-)
Patrol drogówki zatrzymuje na drodze wylotowej z małego miasteczka rozpędzone auto. Kierowcą (K) jest wyraźnie zdenerwowany facet. Po standardowym przedstawieniu się przez policjanta (P) pada równie standardowe pytanie:
(P)- A gdzież to się Pan Kierowca tak spieszy?
(K)- Panie Władzo, jadę do szpitala w W. bo tam zabrali właśnie moją teściową...
(P)- Przekroczył Pan prędkość, poproszę o dokumenty i zapraszam do radiowozu
Kiedy już usiedli wszyscy w radiowozie, świeżo złapany kierowca zaczyna taką opowieść:
- Wiecie co, Panowie? Miałem fantastycznego teścia.... Chłop był do rany przyłóż... Uczynny, robotny, zawsze uśmiechnięty, jak coś było potrzeba pomóc - zawsze był; na nic się nie skarżył, no złoty człowiek... Dzieciaki się do niego garnęły, a on zawsze był dla wnuków.. Ile on mi pomógł to nie zliczę, a i wódkę niejedną żeśmy wypili razem. Naprawdę - wspaniały człowiek. No i dostał zawału - i od razu takiego, że go nie wyratowali i umarł... A TA KROWA MA TRZECI ZAWAŁ I JA JEJ JESZCZE PIŻAMĘ DO SZPITALA WIOZĘ !!!!!!
(P) - Bierz te papiery i jedź, tylko wolniej proszę...
;-)
--
Byle smród co walczy z wentylatorem uważa się za Don Kichota.