WISŁAWA SZYMBORSKA już po otrzymaniu nagrody Nobla, była w warszawskiej restauracji ze swoim sekretarzem Michałem Rusinkiem i tam spotkali Andrzeja Gołotę, który podpisywał swoją biografię.
MR: Kelnerzy zupełnie nas zlekceważyli, ale jego oblegali. Pani Wisława nawet chciała iść po autograf, ale jej odradziłem, z uwagi na surowych ochroniarzy pana Gołoty. Długo byliśmy głodni.
Poetka znana była ze swojego zamiłowania do boksu, a w szczególności do walk Andrzeja Gołoty. Jego starcia śledziła na żywo niezależnie od późnych pór transmisji. Po każdym pojedynku swojego ulubieńca przyjmowała gratulacyjne lub, niestety częstsze, kondolencyjne telefony od znajomych.
"Wieczór autorski"
Muzo, nie być bokserem to jest nie być wcale.
Ryczącej publiczności poskąpiłaś nam.
Dwanaście osób jest na sali,
już czas, żebyśmy zaczynali.
Połowa przyszła, bo deszcz pada,
reszta to krewni. Muzo.
Kobiety rade zemdlec w ten jesienny wieczór,
zrobią to, ale tylko na bokserskim meczu.
Dantejskie sceny tylko tam.
I wniebobranie.
Nie być bokserem, być poetą,
mieć wyrok skazujacy na ciężkie norwidy,
z braku muskulatury demonstrować świat
przyszłą lekturę szkolna - w najszczęśliwszym razie -
o Muzo. O pegazie,
aniele koński.
(...)
MR: - Chcieliśmy jakoś uczcić - za przeproszeniem - 80. urodziny pani Wisławy. My, filolodzy, związani z krakowską kawiarnią "Nowa Prowincja". Ona obchodzi je, ale z daleka, więc to nie mogło być nic uroczystego. Wymyśliliśmy mistyfikację, polegającą na tym, że odnaleźliśmy książkę Andrzeja Gołoty.
Poeta Bronisław Maj, przyjaciel pani Wisławy, rozpowiadał po Krakowie o znalezisku, dzięki któremu wiadomo było, dlaczego pan Gołota przegrywa walki. Otóż dlatego, że jest subtelnym lirykiem, a nie pięściarzem bezdusznym. Kilka osób udało się Majowi nawet nabrać.
Napisaliśmy ten tomik, no już trudno, wydaliśmy go w niewielkim nakładzie, zorganizowaliśmy promocję. Wojciech Malajkat czytał, Maj wygłaszał wstęp, ja przedstawiałem rys filologiczno-historyczny. Tyle że zmieniliśmy nazwisko - autor był przez dwa "ł". Skonsultowaliśmy się bowiem z prawnikiem na wszelki wypadek. No, bo z prawnego punktu widzenia niby pięściarz nie może nam nic zrobić, ale przywalić może zawsze.
Z tomiku Andrzeja Gołłoty "Sobie a guzom"
"Który skrzywdziłeś"
Który skrzywdziłeś boksera prostego
śmiechem nad klęską jego wybuchając,
bandę szyderców wokół siebie mając
na pomieszanie dobrego i złego -
nie bądź bezpieczny. Bo bokser to bokser.
Możesz go zabić bez cienia rozterki,
ale pamiętaj - zostaną bokserki
Godnym zacytowania jest sonet pisany jednozgłoskowcem:
XVI
Bach!
Wzrok:
W łzach,
Mrok...
Ócz
Krach
Mocz:
Strach...
Łup!
Bing!
W dziób!
Trup.
Ring:
Grób
Jeszcze dwa przykłady twórczości Andrzeja Gołłoty:
W lubomierskim chruśniaku,
pod krzakami jałowca,
rzekłaś do mnie:
"Zwierzaku, masz futerko jak owca"
..............
Czas się rozstać Wisławo, czeka mnie nowa walka.
Tak, bokserska ma sława, oto Twoja rywalka.
Lecz uczucia nie zburzy nic, cokolwiek się zdarzy.
Choć znów murzyn duży mnie będzie grzmocił po twarzy
Własnoręcznie napisanym krótkim wierszem i bukietem 89 czerwonych róż pożegnał pięściarz zmarłą Wisławę Szymborską.
Braknie mi ciebie w moim narożniku
mimo, że nigdy nie stąpałaś po ringu.
Pozostaną wiersze.
"Dziękuję" to za mało
sport.pl
tvn24
YouTube